Włoskie lotnictwo torpedowe. Część 1. Brakujące ogniwo wojny Mussoliniego
Marek Sobski
Włosi byli pierwszą nacją, która wykonała udany zrzut torpedy z pokładu samolotu. Znany prawnik argentyńskiego pochodzenia markiz Raùl Pateras-Pescara i kapitan inżynierów morskich Alessandro Guidoni testowali lotnicze torpedy począwszy od 1914 roku. 26 lutego w Wenecji Guidoni podjął próby ze zrzutem torpedy o wadze 375 kg, a użytym samolotem był dwusilnikowy hydroplan Pateras-Pescara, skonstruowany przez tego pasjonata lotnictwa od razu z myślą o przenoszeniu torpedy. Guidoni z powodzeniem zrzucił torpedę 800 m od celu. W tej i kolejnych udanych próbach zrzucano pociski z wysokości zaledwie dwóch–trzech metrów. Jak w wielu podobnych przypadkach, włoskie władze wojskowe okazały się wyjątkowo twardogłowe i nowa koncepcja walki nie znalazła wówczas ich uznania.
W sierpniu 1917 roku dwa trzysilnikowe bombowce Caproni z 201. Squadriglia przystosowano to przenoszenia torped A.100, które wraz z niezbędnym osprzętem do mocowania i zwalniania ważyły ok. 700 kg. 29 września, ponownie w Wenecji, dokonano próbnego zrzutu z dystansu 800 m i wysokości 20 m, trafiając dokładnie w cel. Wobec tego sukcesu postanowiono dokonać ataku na jeden z austro-węgierskich pancerników cumujących w porcie Pola. Akcję miał wykonać trzysilnikowy bombowiec Caproni HP 450 (nr 2334) z tejże eskadry. Czteroosobowa załoga pod dowództwem S. Ten. Luigiego Ridolfiego miała skorzystać z zamieszania wynikłego z nalotu konwencjonalnych bombowców tej samej eskadry. Nocą 2/3 października 1917 roku przeprowadzono atak, ale w chwili pojawienia się nad portem maszyny torpedowej cała obrona była postawiona na nogi, a baseny portowe oświetlały reflektory. Onieśmieleni silnym ostrzałem Włosi zrzucili torpedę ze zbyt dużej wysokości. Pocisk uderzył z dużą siłą o powierzchnię morza, uległ uszkodzeniu i nie trafił w cel. Była to jedyna akcja torpedowa przeprowadzona przez włoskie lotnictwo w Wielkiej Wojnie. Mimo to w marcu 1918 roku powstała Prima Squadriglia Siluranti Aerei „San Marco” (pierwsza eskadra samolotów torpedowych) pod dowództwem majora, a przy okazji słynnego poety i awanturnika, Gabriela D'Annunzia. Jej wyposażeniem zostały maszyny Caproni HP 450, ale nie wykonały one już żadnej akcji bojowej.
Próby kontynuowano w latach 20. i 30. z użyciem kilku różnych typów samolotów, takich jak Macchi M.24, Cant 6 czy SM.55. 12 września 1935 roku powołano w Cadimare Centro Sperimentale Aerosiluranti (eksperymentalne centrum samolotów torpedowych), gdzie zamierzano szkolić personel lotniczy tej specjalizacji. Jednak samoloty o zbyt małej prędkości (zrzut torpedy zagrażał samemu nosicielowi) i stare, przejęte po Austriakach torpedy powodowały, że cały eksperyment nie wydawał się być specjalnie obiecujący. Duże nadzieje wiązano z pojawieniem się bombowca SM.81, ale nadal kłopotem były torpedy przestarzałego typu, które doznawały awarii różnej natury, gdy z dużą siłą stykały się z powierzchnią morza. Ulepszona torpeda lotnicza A.130/450/MAS (kal. 450 mm początkowo przeznaczono dla kutrów torpedowych MAS) okazała się krokiem w dobrą stronę, ale jeszcze nie pełnym sukcesem.
W 1938 roku pierwsze lotnicze torpedy wyprodukowane przez firmę Whitehead z Fiume „spotkały się” z samolotem Savoia-Marchetti SM.79, który już od 1936 roku uważano za doskonałego kandydata na „nosiciela” torped. Dzięki swojej znacznej szybkości i manewrowości, SM.79 stał się oczywistym wyborem na włoski samolot bombowo-torpedowy. Pierwszym zmodyfikowanym do roli maszyny torpedowej egzemplarzem był M.M.21128, który stanął w szranki z SM.81 i ostatecznie udowodnił swoją supremację w nowej roli. 26 lipca 1939 roku używana do prób maszyna miała wypadek, na szczęście bez ofiar, ale prace zawieszono do czasu dostarczenia następcy, co stało się 5 września. SM.79 okazały się doskonałym materiałem na maszynę bombowo-torpedową, a ich załogi walczyły z takim heroizmem, że ten rodzaj broni stał się niedającym się zignorować zagrożeniem dla alianckich statków i okrętów w basenie Morza Śródziemnego.
Generale di Squadra Aerea Francesco Pricolo, szef Sztabu Generalnego Regia Aeronautica od listopada 1939 roku, interweniował, by lotnictwo torpedowe stało się ważnym elementem podległej mu floty powietrznej. Pricolo był entuzjastą tak wyspecjalizowanego rodzaju lotnictwa i zaraz po objęciu nowego stanowiska zamówił 30 torped lotniczych od Whiteheada. Już po wejściu do wojny w czerwcu 1940 roku Włosi przechwycili kolejnych 50 torped lotniczych zamówionych przez Luftwaffe (od 1938 roku Niemcy zamówili 300 torped A.130). Tylko dzięki temu Regia Aeronautica miała jakikolwiek zapas torped, inaczej zostałaby z niczym. W listopadzie 1939 roku zapadła decyzja o stworzeniu szkół dla nowej formacji w Gorizii i Capodichino, produkcji torped lotniczych w Baia k. Neapolu (w zakładach firmy Whitehead) oraz zamówieniu wyspecjalizowanych do tych celów SM.79. Jednak organizacja tego wszystkiego wymagała czasu. Tzw. Nucleo Addestramento (oddział szkoleniowy) powstał w Gorizii dopiero 26 października 1940 roku, gdy Włochy już cztery miesiące toczyły wojnę i właśnie traciły swoją szansę na szybkie rozstrzygnięcie konfliktu (i zapewne jedyną szansę na zwycięstwo w tej wojnie).
Zakłady Whitehead także odegrały tutaj swoją rolę, ze względu na swój interes ekonomiczny jej przedstawiciele stawiali twarde warunki i torpedy lotnicze okazały się zwyczajnie bardzo drogie (torpeda lotnicza kosztowała 250 tys. lirów za sztukę, podczas gdy bomba o wagoniarze 500 kg 5406 lirów, a 800 kg 7767 lirów).
Z powodu rywalizacji pomiędzy Regia Marina i Regia Aeronautica, która dotyczyła finansowania i kontroli nad wykorzystaniem nowej broni, Włochy przystąpiły do wojny bez wyszkolonych załóg, specjalistycznych jednostek i torped lotniczych pozwalających skutecznie zwalczać wrogą żeglugę. Sytuację pogarszało użycie do tych zadań konwencjonalnych bombowców, które zrzucały bomby (często o zbyt małym wagomiarze) z dużej wysokości, przez co tylko z rzadka osiągano bezpośrednie trafienia.
Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia 5/2020