Wojenne losy Pietro Calvi
![Wojenne losy Pietro Calvi](files/2018/MSiO/11-12-2018/Calvi%20-%20www.jpg)
Maciej Franz
Dzieje włoskiej floty podwodnej, to jeden z tych fragmentów opowieści o drugiej wojnie światowej, który obfituje w szczególnie dużo zafałszowań, półprawd i opowieści mających słabe pokrycie w faktach. Ta jedna z największych flot podwodnych na świecie przed wybuchem drugiej wojny światowej, uznawana jest za przykład złego wykorzystania posiadanego potencjału. Nie zdołała wywalczyć panowania na Morzu Śródziemnym, równocześnie nie odnosząc żadnych spektakularnych sukcesów na tym akwenie. Jednocześnie włoskie okręty podwodne skierowane do działań na Oceanie Atlantyckim okazały się nie tylko skuteczne w swoich działaniach, ale udowodniły, że wyszkolenie włoskich podwodniaków nie odbiegało od wyszkolenia ich niemieckich sojuszników. Zespół włoskich okrętów podwodnych operujący na wodach atlantyckich nie był nadmiernie rozbudowany, jednak losy każdego z tych włoskich okrętów podwodnych zasługują na zainteresowanie.
Okrętem, którego historia w wielu opracowaniach ma nie tylko luki, ale także błędy pozostaje Pietro Calvi. Szczególnie dużo wątpliwości istnieje wokół przebiegu ostatniego rejsu i okoliczności jego zatopienia. Te bowiem, jak się okazuje w oparciu o stosunkowo niedawno ujawnione włoskie źródła, na pewno nie pozwalają na formułowanie tez o tchórzostwie włoskich marynarzy w czasie drugiej wojny światowej, jakże często ferowanych w różnych opracowaniach czy też wypowiedziach.
Włoska flota podwodna w czasie dwudziestolecia międzywojennego była konsekwentnie rozwijana. Co prawda koncepcja jej użycia była mało nowoczesna i oparta o dość ograniczone doświadczenia własne z okresu pierwszej wojny światowej, to jednak nie wahano się przed konstruowaniem, budową, a w konsekwencji wprowadzaniem nowych jednostek do służby.
Pietro Calvi miał być pierwszą jednostką nowego typu, koncentrującą się nie tylko na operowaniu na wodach własnych. Włoskie dowództwo uznało, że potrzebuje okrętów zdolnych do wyjścia poza akwen Morza Śródziemnego, a tym samym mających wyraźne inklinacje myśliwskie, co wcześniej nie zawsze było oczywiste dla włoskich konstruktorów broni podwodnej.
Okręt projektowano do działań na wodach Morza Czerwonego, lub Oceanu Indyjskiego, a więc miał być to w zamierzeniu oceaniczny okręt podwodny. Podstawą dla nowej jednostki był projekt okrętów podwodnych typu Balilla, który zdecydowano się ulepszyć. Na nowym typie włoskich okrętów podwodnych postanowiono zainstalować zdecydowanie bardziej wydajne silniki diesla, co miało pozwolić na zmniejszenie ilości zabieranego paliwa (zmniejszono dla nich zbiorniki), ponadto zmienić kształt kadłuba, co miało zwiększyć stabilność samego okrętu, jednocześnie doprowadzić do wzrostu prędkości, zarówno tej nawodnej, a także podwodnej.
Stępkę pod nowy okręt położono w stoczni Oderno-Terni-Orlando (OTO) w Genui. Obok Pietro Calvi zdecydowano się na podjęcie budowy jeszcze dwóch bliźniaczych jednostek, tj. Giuseppe Finzi i Enrico Tazzoli. Miała to być więc krótka seria jednostek. Wszystkie one z czasem operować będą z bazy w Bordeaux w ramach zespołu BETASOM (włoski akronim od słów Bordeaux Sommergibile). Budowę Pietro Calvi rozpoczęto 20 lipca 1932 roku. Przebiegała ona bez większych kłopotów i okręt wodowano 31 marca 1935 roku. Wszelkie prace na nim ukończone zostały 16 października tego samego roku i jednostka przekazana została ostatecznie włoskiej flocie wojennej.
Okręt przydzielono do II Eskadry Okrętów Podwodnych, a jego portem macierzystym została La Spezia. Eskadrę tworzyły obok Pietro Calvi dwie pozostałe jednostki tego typu, a także starszy od nich Ettore Fieramosca, pozostający w służbie od 1930 roku i także zaliczany do dużych włoskich okrętów podwodnych. Jednym z pierwszych poważnych sprawdzianów dla załogi Pietro Calvi stał się rejs do Trypolisu w 1936 roku, połączony z intensywnym szkoleniem. Okręt przeszedł do Północnej Afryki bez większych kłopotów, potwierdzając swoje walory konstrukcyjne. W tym czasie dowodzenie okrętem znajdowało się w rękach kapitana marynarki Alberto Beretty, który miał też poprowadzić załogę w 1936 roku na wody hiszpańskie. Włoskie dowództwo marynarki wojennej zdecydowało się bowiem nieoficjalnie skierować nowy okręt do operacji w ramach hiszpańskiej wojny domowej. 12 stycznia 1937 roku okręt wykorzystując całkowite zaskoczenie, po wynurzeniu się przeprowadził ostrzał swoimi działami kal. 120 mm portu w Walencji. Zniszczenia na szczęście nie były znaczące. Było to także jedyne tak spektakularne zaznaczenie obecności Pietro Calvi w tej operacji.
Po powrocie na wody macierzyste, przeprowadzeniu koniecznych przeglądów, z początkiem 1938 roku okręt został skierowany do XV Eskadry Okrętów Podwodnych, także bazującej w La Spezia. Pozostawał w jej składzie do początku 1939 roku, gdy zdecydowano się go przenieść do XII Eskadry. Załoga w tym czasie przechodziła kolejne etapy szkolenia, była zgrywana, a okręt starano się utrzymywać w pełnej gotowości. Zwłaszcza, że sytuacja międzynarodowa z każdym kolejnym miesiącem stawała się mniej pewna.
10 czerwca 1940 roku okręt został przydzielony do XI Squadrigli z bazą w La Spezii. W tym czasie okrętem dowodził C.C. Giuseppe Caridi, który przejął dowodzenie nim w 1939 roku.
Okręt na pierwszy patrol bojowy wyszedł 3 lipca 1940 roku, jako druga jednostka z eskadry. Zdecydowano się go skierować w rejon Madery na Atlantyku wraz z innym włoskim okrętem podwodnym Veniero. Te dwie jednostki miały rozpocząć nieograniczoną wojnę podwodną, niekoniecznie licząc się z konwencjami międzynarodowymi, które próbowały regulować zasady działań sił podwodnych.
Pierwszą poważną przeszkodą dla okrętu i jego załogi była Cieśnina Gibraltarska, kontrolowana przez okręty brytyjskie. Pietro Calvi przeszedł ją w nocy z 8 na 9 lipca niezauważony przez wrogie jednostki. Celem pierwszego patrolu był rejon portugalskiego portu Funchal, gdzie wykrył 12 statków handlowych i jeden z niszczycieli. Wszystkie te jednostki znajdowały się jednak pod banderą neutralną, przez co włoski dowódca odstąpił od ataku na nie. Okręt wyruszył więc w drogę powrotną, przechodząc przez Cieśninę Gibraltarską w nocy z 1 na 2 sierpnia, dzięki czemu powrócił do swojej bazy 6 sierpnia. Co prawda cały pierwszy patrol minął spokojnie, to jednak próba przekroczenia wód Cieśniny Gibraltarskiej na powierzchni doprowadziła do wykrycia włoskiej jednostki przez brytyjskie okręty dozorowe. Pietro Calvi musiał się w trybie alarmowym schronić pod wodą. Na szczęście uniknął intensywnego poszukiwania czy też ataków bombami głębinowymi.
Po powrocie z pierwszego patrolu bojowego okręt skierowano do stoczni, w celu przygotowania go do przebazowania na stałe na Atlantyk, do bazy w Bordeaux, by dołączył do niemieckiej floty podwodnej i rozpoczął prawdziwe polowanie na oceanie. Był to efekt dwóch wydarzeń. Z jednej strony po pokonaniu Francji włoska marynarka wojenna chciała operować na stałe na Atlantyku i tam rozpocząć działania bojowe, z drugiej był to efekt potrzeb floty niemieckiej, której brakowało sprawnych okrętów podwodnych do prowadzenia ofensywy na Atlantyku. 24 lipca 1940 roku strona włoska złożyła odpowiednią propozycję Kriegsmarine, która szybko została przyjęta. Admirał Karl Doenitz zdecydował, że bazą dla włoskiej eskadry stanie się właśnie port w Bordeaux. Włoskie okręty podwodne na tym akwenie miały pozostawać pod dowództwem operacyjnym strony niemieckiej.
W drugi patrol bojowy, którego głównym zadaniem było przejście do nowej bazy w Bordeaux, okręt wyszedł 6 października 1940 roku. Tym razem dowódca zdecydował się na forsowanie Cieśniny Gibraltarskiej w położeniu podwodnym, co było efektem ogromnego ruchu lekkich jednostek patrolowych przeciwnika na tych wodach. Nie obyło się bez kłopotów, okręt w efekcie niekorzystnych prądów zszedł nagle na głębokość 143 metrów, na szczęście nie doszło do żadnych poważnych uszkodzeń. Był to dowód, że włoscy konstruktorzy potrafili budować dobre okręty podwodne, bowiem było to znacznie głębiej, niż teoretyczna głębokość, na którą wolno było jednostce tego typu schodzić pod wodę. Okręt już bez żadnych niespodzianek wszedł na wody atlantyckie. Przez kolejnych osiem dni prowadził swój kolejny patrol bojowy. Nie odniósł jednak żadnych sukcesów i 23 października wszedł do nowej bazy.
Okręt trafił do doku, gdzie przeprowadzono konieczne prace, zwłaszcza sprawdzenie kadłuba jednostki po przygodzie w Cieśninie Gibraltarskiej. Kolejne wyjście w morze miało miejsce już 3 grudnia. Okręt, wraz z innymi jednostkami włoskiego zespołu, a także niemieckimi okrętami podwodnymi skierowano na wody w rejonie Irlandii, gdzie miały wspólnie polować na konwoje lub samotnie płynące alianckie transportowce.
W rejon operacyjny dotarł on 11 grudnia 1940 roku. Warunki w tej części Atlantyku były jednak wyjątkowo niekorzystne, zwłaszcza dla włoskich podwodniaków, nie przygotowanych na szalejące zimowe burze. Doszło nawet do zniszczeń – zdeformowania kiosku Pietro Calvi. Okręt nabierał w efekcie tego wodę, groziła mu utrata pływalności. Rejs był więc ogromnym przeżyciem dla włoskich marynarzy. Włoskie okręty podwodne charakteryzowały się dość wysokimi kioskami, które kiepsko sprawdzały się na potężnych falach atlantyckich. Jednocześnie pozbawione były specjalnego wlotu powietrza do silników wysokoprężnych, co powodowało, że luk w kiosku musiał być otwarty podczas rejsu na powierzchni. Przy silnym sztormie groziło to uszkodzeniami, zalewaniem okrętu. I tego właśnie załodze Pietro Calvi uniknąć się nie udało.
Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 11-12/2018