Wojna Jom Kippur. Wzgórza Golan (cz. I)


Łukasz Przybyło


 

 

 

 

Wojna Jom Kippur

 

 

Wzgórza Golan

 

 

(cz. I)

 

 

 

Prezentowany Państwu materiał jest kontynuacją artykułów, które ukazały się na początku tego roku w magazynie „Poligon”. Choć walki na Synaju miały kluczowe znaczenie dla całokształtu zmagań izraelsko-arabskich w październiku 1973 r., to nie można zapominać o równie dramatycznych bojach stoczonych wówczas przez żołnierzy izraelskich i syryjskich o Wzgórza Golan.

 

 

Polityczna armia
Armię syryjską (Troupes Spéciales du Levant) stworzyli Francuzi, którzy po I wojnie światowej zajęli potureckie obszary Bliskiego Wschodu, obejmujące dzisiejszy Liban i Syrię. W okresie międzywojennym liczyła ona kilka tysięcy żołnierzy pochodzących głównie z mniejszości narodowych i religijnych, takich jak Druzowie, Czerkiesi, izmailici, chrześcijanie czy alawici. Autochtoni mogli awansować do poziomu kapitana, wyższe stanowiska obsadzali tylko Francuzi. Dla sunnitów, którzy stanowili znakomitą większość społeczeństwa, służba w armii nie była atrakcyjna i nie cieszyła się prestiżem. Zresztą nie bez powodu. Francuzi stosując starą zasadę „dziel i rządź”, chętniej widzieli w szeregach armii mniejszości narodowe i religijne.

Do 1973 r. armia syryjska uczestniczyła w trzech poważnych konfliktach zbrojnych: wojnie o niepodległość Izraela (1948–1949), wojnie sześciodniowej (1967), wojnie z Jordanią (1970). Nie należy zapominać o wsparciu dla Palestyńczyków w ich ciągłej podjazdowej wojnie z Izraelem czy starciach granicznych z Siłami Obrony Izraela (Israeli Defence Force – IDF).

Od 1949 do 1970 r., kiedy władzę objął Hafez Asad, armia była jednym z głównych aktorów polityki wewnętrznej Syrii. Ciągłe przewroty wojskowe i intrygi polityczne (i wynikające z nich czystki w aparacie władzy) pozbawiły w zasadzie siły zbrojne profesjonalnej kadry. Większość dyktatorów była w stanie utrzymać się przy władzy nie dłużej niż dwa lata, a tylko niektórzy 4–5 lat. Armia stała się niczym więcej jak drabiną do uzyskania politycznych wpływów, co było zresztą główną przyczyną dla której młodzi ludzie szli do wojska. Co ciekawe, także sunnici zaczęli w końcu postrzegać armię jako szansę na karierę (tyle tylko że polityczną, a nie wojskową) i zaczęli masowo do niej wstępować. W latach 60. XX w. w wojsku ujawniły się podziały ideologiczne (idee panarabskie, socjalizm itp.) oprócz dotychczasowych podziałów religijnych i etnicznych. Dyscyplina w armii przestała istnieć, ponieważ oficerowie często nie wypełniali rozkazów przełożonych, którzy należeli do innej partii, grupy wpływu czy narodowości.

W przededniu wojny sześciodniowej Syrią rządzili Salah Jadid i Hafez Asad (ten ostatni jako minister obrony). Obaj byli alawitami. W ciągu czterech poprzednich lat, wykorzystując sprawdzone stalinowskie wzorce, „wyczyścili” elity rządzące i korpus oficerski z wszelkich przeciwników. Najpierw partia BAAS przeprowadziła czystkę wobec wszystkich popierających Nassera i idę panarabską, potem oficerowie pochodzący z mniejszości narodowych i religijnych pozbyli się sunnitów, a w końcu alawici wyrzucili z armii Druzów i izmailitów.

Sama wojna sześciodniowa była dla armii syryjskiej prawdziwym policzkiem. IDF nie tylko miał mniej żołnierzy, ale był też od dwóch do czterech razy słabszy we wszystkich kategoriach uzbrojenia (oprócz lotnictwa). Syryjczycy bronili się na umacnianych od lat pozycjach, znajdujących się na niezwykle sprzyjającym terenie (skarpa Golanu, stromo schodząca w dolinę Jordanu), a IDF musiał przeprowadzić natarcie frontalne. Mimo że szeregowi żołnierze syryjscy walczyli odważnie i często do samego końca, to całkowicie zawiedli oficerowie wszelkich szczebli, którzy nie potrafili skoordynować obrony, dowodzić podwładnymi ani wykorzystać środków, którymi dysponowali. Dwie dekady polityzacji armii zmniejszyły jej efektywność bojową niemal do zera. Obrona syryjska załamała się w ciągu dwóch dni. W konsekwencji od czerwca 1967 r. Izrael okupował Wzgórza Golan.

W listopadzie 1970 r. władzę w Syrii przejął Hafez Asad. Od razu przeprowadził też czystkę w szeregach wojska – choć na niezbyt szeroką skalę – wśród zwolenników Saleha Jadida. Już wcześniej Asad kontrolował armię, a Jadid był w zasadzie tylko figurantem. Dla nowego władcy Syrii był tylko jeden priorytet: wojna z Izraelem.


Nowa armia syryjska
Asad musiał zrobić dwie rzeczy. Po pierwsze, trzeba było sprofesjonalizować armię, co jednocześnie powodowało, że stawała się ona bardziej niezależna i politycznie mniej godna zaufania. Po drugie, jedynym możliwym dostawcą uzbrojenia i doradców byli Sowieci. Mimo że Asad niespecjalnie im ufał, to jeśli chciał prowadzić wojnę z Izraelem, nie miał innego wyboru.

Profesjonalizacja armii polegała najpierw na odsunięciu jej od spraw bezpieczeństwa wewnętrznego – teraz miały się nimi zajmować policja i wywiad, jak też kilka innych wzajemnie kontrolujących się i rywalizujących ze sobą organizacji. Następnym krokiem była kolejna czystka przeprowadzona w 1972 r., której wyznacznikiem nie było już pochodzenie etniczne czy religia, ale brak umiejętności wojskowych. Fakt, że w wojsku awanse zaczęły zależeć od umiejętności, a nie od pochodzenia czy poparcia ważnych osobistości, nie oznaczał wcale, że Asad nagle przestał interesować się bezpieczeństwem własnej dyktatorskiej władzy, dla której główne zagrożenie mogło płynąć właśnie z armii.

Doświadczenia z wojny sześciodniowej wykazały, że armia syryjska nie będzie funkcjonować poprawnie, jeśli nie zostaną w niej zorganizowane dywizje. W 1967 r. istniały tak zwane zgrupowania brygadowe, które jednak nie mogły lub nie chciały rozkazywać podległym im brygadom, co było jedną z głównych przyczyn syryjskiej klęski. Jednak dywizja mogłaby się stać potężnym narzędziem politycznym, a jeśli jej dowódca byłby w stanie zdobyć zaufanie żołnierzy, nawet posłużyć do przeprowadzenia zamachu stanu. Dlatego też powstało tylko pięć dywizji: trzy piechoty (5., 7., 9.) i dwie pancerne (1., 3.). Stanowiły one mniej niż 40 proc. sił lądowych, reszta to samodzielne brygady i bataliony, będące w dyspozycji naczelnego dowództwa. Nie dziwi też fakt, że dowódcy dywizji byli często rotowani na stanowiskach, tak aby nie byli w stanie zdobyć zaufania swoich podwładnych – mimo że przecież i tak byli dobierani wśród najwierniejszych oficerów Asada. Na specjalnych prawach funkcjonowali komandosi i Gwardia Republikańska (dowodzona przez brata Asada) – obie formacje były złożone w dużej mierze z alawitów i stanowiły podporę reżimu. Były to najlepiej wyszkolone i wyekwipowane jednostki armii syryjskiej. Sztab Generalny nie mógł się jednak nimi posłużyć w nadchodzącej wojnie z Izraelem. Mimo nienawiści do Izraela Asad nie chciał pozbywać się swoich atutów w polityce wewnętrznej.

Profesjonalizacja armii nie mogła się obyć bez sowieckich doradców i sowieckiej broni. Asad uważał oczywiście, że Rosjanie faworyzują Egipt i że dostawy do Syrii nie są adekwatne do potrzeb. Tak rzeczywiście było, bo przecież gdyby ZSRS od razu dostarczył wszystko to, czego chcieli Syryjczycy, to pozbawiłby się jakiejkolwiek siły negocjacyjnej. Poza tym na początku lat 70. Waszyngton i Moskwa eksperymentowały z polityką „odprężenia”, więc kolejna wojna na Bliskim Wschodzie nie była im specjalnie na rękę. Wszystko to zmieniło się, gdy w 1972 r. Sadat wyrzucił z Egiptu sowieckich doradców – wtedy Syria stała się głównym sojusznikiem ZSRS na Bliskim Wschodzie i dostawy uległy przyśpieszeniu. W 1973 r. armię syryjską szkoliło 3000 doradców, którzy znajdowali się na wszystkich szczeblach dowodzenia, aż do poziomu batalionu, dywizjonu czy eskadry.

Czy jednak w tak krótkim czasie dało się nadrobić zaniedbania z poprzednich dwudziestu i czy nagle z politycznych oficerów mogła wyrosnąć kadra specjalistów? Oczywiście nie.

 

Pełna wersja artykułu w magazynie Poligon 6/2014

Wróć

Koszyk
Facebook
Twitter