Wojna Jom Kippur. Wzgórza Golan (cz. II)

Wojna Jom Kippur. Wzgórza Golan (cz. II)

Łukasz Przybyło

Upadnie Trzecia Świątynia!
Wczesnym rankiem 7 października 1973 r. na Wzgórza Golan udał się minister obrony Izraela Mosze Dajan. Był zszokowany postępami ofensywy syryjskiej. Chwycił za telefon i „koszarowym językiem” wydał rozkaz (z pominięciem szefa sztabu IDF) natychmiastowej zmiany planów lotnictwa i rzucenia wszystkich dostępnych sił na Golan. Po wojnie niektórzy izraelscy generałowie wspominali, że Dajan stracił panowanie nad sobą i mówił o „zniszczeniu Trzeciej Świątyni” – czyli Izraela. Stan, w jakim znajdował się minister, najlepiej oddaje sposób poinformowania premier Goldy Meir o sytuacji na Golanie: Golda, myliłem się we wszystkim. Zdążamy ku katastrofie. Powinniśmy się wycofać na skarpę Golanu […] i trzymać się tam do ostatniego pocisku. Ocena ta okazała się jednak zbyt radykalna. Golda Meir po konsultacjach z szefem sztabu IDF, gen. Elazarem, oraz jego poprzednikiem, Chaimem Bar-Levem, zdecydowała nie poddawać się pesymizmowi Dajana i nie podjęła dyskusji na temat wycofania się sił izraelskich ze Wzgórz Golan. Podjęła za to dyskusję na temat broni atomowej, jaką dysponował Izrael – nie decydując się jednak na przygotowanie do jej użycia.

Rezerwy wchodzą na Golan
Dwie pierwsze rezerwowe brygady pancerne (179. i 679.), które pojawiły się na Wzgórzach Golan, nie dotarły tam jako zwarte jednostki. Zgodnie z rozkazami gen. Hofiego i gen. Eitana wysyłały one na pole walki, tak szybko jak tylko mogły, poszczególne oddziały i pododdziały, nawet wielkości plutonu czy kompanii. Aktywowano też dowództwa dwóch rezerwowych dywizji pancernych. Za odcinek centralny, na osi most Arika – Husznija, odpowiedzialna była 210. Rezerwowa Dywizja Pancerna (RezDPanc) pod dowództwem gen. Dana Lanera, zaś za odcinek południowy, na osi przesmyk na południowym końcu Jeziora Galilejskiego – El-Al – Ar-Rafid, odpowiedzialna była 146. RezDPanc gen. Mosze (Musy) Peleda. 210. RezDPanc nie była jeszcze w pełni zorganizowana i jej debiut w wojnie Jom Kippur nie był wolny od improwizacji. 146. RezDPanc pochodziła z Dowództwa Centralnego odpowiedzialnego za ochronę „korpusu” Izraela od strony Jordanii. Wysłanie jej na Golan było wykalkulowanym ryzykiem, ponieważ król Husajn jednoznacznie dał Izraelczykom do zrozumienia, że nie zaangażuje się bezpośrednio w wojnę. Co ważniejsze jednak, była to jedyna dywizja pancerna, która mogła być użyta albo na Synaju, albo na Golanie. Decyzja żeby skierować ją na północ, spowodowała, że w kluczowym momencie wojny, po sforsowaniu przez Izraelczyków Kanału Sueskiego, IDF był w stanie okrążyć tylko południową część zgrupowania egipskiego – na okrążenie północnego zabrakło po prostu sił.

7 października rano – 679. Rezerwowa Brygada Pancerna Tego dnia ważyły się losy syryjskiej ofensywy na Wzgórzach Golan. Ważną rolę odegrała wówczas 679. Rezerwowa Brygada Pancerna (RezBPanc) i jej dowódca płk Ori Orr. Niedawno wydane pamiętniki Orra umożliwiają dokładne prześledzenie działań jego brygady – obrazują one problemy, z jakimi zmagali się Izraelczycy, i będą opisane szerzej. Od ogłoszenia mobilizacji (6 października o 10.00) trwała wytężona praca nad jak najszybszym przygotowaniem pododdziałów do wyjścia na front. Dopiero o północy brygada dostała częstotliwości radiowe, umożliwiające jej wpięcie się w system łączności 36. RezDPanc. Pierwszy, niedługo po północy, wyruszył pluton czterech czołgów – pod dowództwem por. Nitzana Yotzera – który przekazano pod dowództwo 188. Brygady Pancernej (BPanc). Ze względu na brak czasu załadowano na wozy tylko dwie trzecie amunicji, a celowniki wymagały nastawienia.

O godzinie 2.00 w nocy gen. Eitan rozkazał Orrowi wysyłać wszystko, czym tylko dysponuje, do miejscowości Nafak. Jednak dowódca 679. RezBPanc się na to nie zgodził – według niego Eitan nie miał wystarczającej kontroli nad tym, co się dzieje na Golanie, meldunki z pola bitwy wskazywały na pełny chaos (od początku sztab brygady był na nasłuchu sieci dywizyjnej, jak i brygady Ben-Szohama), dowódcy rezerwowych kompanii i batalionów nie byli wystarczająco doświadczeni, żeby działać samodzielnie, a do tego zabrakło czasu na pełne ich zgranie.

Pułkownik Orr wyruszył z bazy o godzinie 3.00 z tym, co miał, czyli z batalionami pancernymi (bpanc) – 57. i 289. – które razem miały na stanie 25 czołgów. Rozpoczął wspinanie się na skarpę Golanu. Podjął jednocześnie decyzję, że będzie dowodził swoją brygadą nie z czołgu, ale z halftracka M3, ze względu na lepsze wyposażenie w radiostacje. Zastępca dowódcy brygady został w bazie – jego obowiązki obejmowały jak najszybsze przygotowanie reszty czołgów do wyjazdu oraz zabezpieczenie logistyczne walczących oddziałów. Na wyposażeniu 679. RezBPanc znajdowały się „stare” Centuriony, z benzynowymi silnikami Meteor i niezmodyfikowanym systemem jezdnym. Na stromym podjeździe na skarpę Golanu zaczęły się psuć, uszczuplając i tak nieduże siły izraelskie.

Pułkownik Orr natknął się na dowódcę 36. RezDPanc kilometr przed miejscowością Nafak. Generał Eitan wysłał 679. RezBPanc na północ, w kierunku Al-Kunajtiry, żeby zabezpieczyć prawe skrzydło 7. BPanc walczącej w Dolinie Łez. Siły Orra nie natknąwszy się na przeciwnika, przemieściły się na wschód. Był on bardzo zaniepokojony brakiem kontaktu z wrogiem – przecież całą noc słuchał w sieci radiowej o ciężkich walkach na Golanie. Natomiast dowódca 7. BPanc, kiedy dowiedział się, że ma zabezpieczone swoje skrzydło,  od razu zaproponował wspólny kontratak. Na to płk Orr się nie zgodził – miał bowiem niezgraną brygadę, której dowódcy pododdziałów porozumiewali się ze sobą przez radio, używając swoich imion, a nie nazw kodowych, a sama sieć łączności cały czas nie działała poprawnie. Ponadto spokój wokół brygady działał demobilizująco na oficerów i żołnierzy – skoro nic się nie dzieje, to ta wojna nie jest taka straszna, a dowództwo dywizji i frontu chyba zbytnio panikuje Przez kilka godzin poranka brygada sterczała w okolicach Al-Kunajtiry, 10–12 km na północny wschód od Nafak.

Od około 10 rano płk Orr widział i słyszał nasilający się ogień artylerii oraz słupy dymu w rejonie miejscowości Nafak znajdującej się na jego tyłach. Nie można było się skontaktować z dowódcą dywizji, w sieci łączności 7. BPanc odezwał się ktoś (do dziś nie został rozpoznany, możliwe, że Syryjczyk) i rozkazał brygadzie pozostać na zajmowanych pozycjach. Nagle przez radio zgłosił się dowódca Frontu Północnego, gen. Hofi, który po potwierdzeniu tożsamości Orra wydał mu krótki rozkaz: Syryjczycy są w Nafak, zbieraj graty i wal tam jak najszybciej. Mały pododdział wysłany został na drogę z miejscowości Nafak bezpośrednio na północ, żeby chronić tyły 7. BPanc, reszta brygady ruszyła na południowy zachód, mając nadzieję, że wyjdą na skrzydło Syryjczyków.

Pełna wersja artykułu w magazynie Poligon 1-2015

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter