Wojna krymska

 


MICHAŁ MACKIEWICZ


 

 

 

Wojna krymska:

 

poligon gwintowanych kapiszonówek

 

 

Przewaga kapiszonowych karabinów gwintowanych nad gładkolufowymi doskonale uwidoczniła się podczas wojny krymskiej, toczonej w latach 1853–1856. Po raz pierwszy nowa broń została użyta w liczbie na tyle znaczącej, by wpłynąć na losy wojny.

 



W końcu lat 30. XIX wieku definitywnie dobiegła końca epoka skałkowego karabinu gładkolufowego. Broń ta zdominowała pola bitew od początku XVIII wieku, odsyłając do lamusa historii poprzedzające ją muszkiety z zamkami lontowymi i kołowymi. Udoskonalony zamek skałkowy (tzw. bateryjny, zwany także francuskim) z integralnym krzesiwem-pokrywką panewki, okazał się od nich wygodniejszy i praktyczniejszy w użyciu, lecz ta różnica nie wpłynęła zasadniczo na osiągi długiej broni palnej. Znacznie dalej poszły zmiany konstrukcyjne, będące następstwem towarzyszących wprowadzeniu karabinów zmian taktycznych, zwłaszcza upowszechnienia uzbrojenia żołnierzy piechoty w broń palną, możliwego dzięki wynalazkowi bagnetu, który nasadzony na karabin zastąpił pikę. Jeśli jednak miał być w tej roli użyteczny, musiał stać się lżejszy, bardziej poręczny niż ciężkie muszkiety. Zachodzące jednocześnie postępy metalurgii sprawiły, że nowe karabiny były znacznie lżejsze i do strzelania nie wymagały już forkietu. Prawdziwy przełom nastąpił jednak dopiero z chwilą powstania nowego typu zamka – kapiszonowego. Ta nowa konstrukcja, w której zapłon następował w wyniku reakcji chemicznej inicjowanej uderzeniem kurka, a nie mechanicznego krzesania przezeń iskier, w połączeniu z upowszechnieniem standardowej prefabrykowanej amunicji (patronów) i upowszechnieniem się luf bruzdowanych (o zaletach znanych już od ponad dwóch wieków), wpłynęła na zwielokrotnienie pewności, precyzji i zasięgu strzału.

Wojna krymska
Przyczyną konfliktu była odwieczna rywalizacja rosyjsko-turecka w basenie Morza Czarnego, a bezpośrednim impulsem stały się kwestie religijne. Imperium Romanowów rościło sobie prawo do opieki nad ludnością prawosławną i chrześcijańskimi świątyniami w Ziemi Świętej, pod panowaniem tureckim. Odrzucenie lutowego carskiego ultimatum przez Osmanów spowodowało, że wiosną roku 1853 rosyjska armia wkroczyła na Bałkany. Liczebniejsza i nowocześniejsza od tureckiej, szybko uzyskała przewagę, a najważniejszym epizodem konfliktu była bitwa morska na redzie Synopy (30 listopada 1853 roku), w której admirał Nachimow rozgromił sułtańską flotę. Mocarstwa zachodnioeuropejskie poczuły się zagrożone, gdyż gra toczyła się o obszar ważny strategicznie (Bosfor!), a Turcja pozostawała w ich sferze wpływów. Konstantynopol wsparty został bezpośrednio przez Anglię, Francję i Sardynię, które wysłały swoje oddziały przeciwko Rosji, a liczne kraje zachodnie, w tym Austria, która wyparła Rosjan z Rumunii, dołączyły do koalicji. Czarna niewdzięczność austriackiego cesarza Franciszka Józefa I, który objęcie tronu w 1848 roku, a prze de wszystkim utrzymanie go w walce z węgierskimi powstańcami zawdzięczał wyłącznie rosyjskiej interwencji, wywołała oburzenie cara Mikołaja. Austria i cała Europa miała jeszcze drogo zapłacić za krótką pamięć cesarza: od tej pory carat zaczął wspierać słowiańską irredentę w krajach pod berłem Habsburgów, co 60 lat później (wciąż jeszcze za panowania Franciszka Józefa I) doprowadziło do zamachu w Sarajewie i wybuchu I wojny światowej – która zmiotła z tronów obie dynastie.

Tymczasem jednak walki wojny krymskiej toczyły się na kilku teatrach operacyjnych naraz: na Kaukazie, Bałkanach, na Bałtyku i nawet na Dalekim Wschodzie, gdzie siły morskie koalicji ostrzelały Pietropawłowsk na Kamczatce. Gros sił obu stron zaangażowanych było jednak od września 1854 roku na Półwyspie Krymskim, gdzie sprzymierzeni wysadzili liczący 60 000 żołnierzy desant. Porównując armie, które zmierzyły się ze sobą na krymskich stepach, wydawać by się mogło, że atuty były po stronie Rosjan. Wal - czyli na własnym terytorium, co ułatwiało mobilizację, transport i zaopatrzenie. Dużym udogodnieniem była znajomość terenu, a zwłaszcza obecność stałych, silnych punktów oporu, z których pierwszorzędne znaczenie miał Sewastopol, ufortyfikowany przez generała majora A.I. Totlebena. Niebagatelną rolę odgrywała także przewaga doświadczenia bojowego armii rosyjskiej. Zachód ostatni raz wojował na większą skalę cztery dekady wcześniej, z Napoleonem, a Rosja od tego czasu walczyła z Turcją (wojna 1828–1829), gromiła Polaków (1831) i Węgrów (1848–1849), a przez cały ten czas podbijała Kaukaz (1817–1864). Możliwości mobilizacyjne Imperium były ogromne i pod tym względem żaden kraj nie mógł się równać z państwem rządzonym przez Mikołaja I.

Anglicy i Francuzi z kolei walczyli z dala od metropolii, zdani całkowicie na zaopatrzenie i posiłki dostarczane drogą morską. Musieli sprostać nie tylko przeciwnikowi, ale także olbrzymim wyzwaniom natury logistycznej. Sprzymierzeńcem nie był też klimat, a ostre zimy i epidemie odpowiadały za większą liczbę ofiar niż rosyjskie kule. Nie bez przyczyny do dziś kominiarka nazywa się po angielsku „balaclava”, od nazwy miejscowości na Krymie, w pobliżu której Anglicy spędzili zimę 1854/1855 roku. Doświadczeniem bojowym zachodnioeuropejscy żołnierze nie mogli się z carskimi sołdatami równać, Anglicy walczyli w zasadzie tylko z „dzikusami” (Birma, Chiny, Indie), Francuzi z kolei odbyli kilka kampanii w Algierii (1830–1848). Z trzech głównych sojuszników jedynie Sardyńczycy mieli jakieś doświadczenie – choć mało przyjemne – z walk z nowoczesną armią po laniu, jakie im sprawił (przy rosyjskiej pomocy) austriacki marszałek Radetzky pod Custozą i Novarą w latach 1848–1849.

A jednak ta wojna zakończyła się upokarzającą klęską Rosji, która w ciągu dwóch lat walk na Półwyspie Krymskim nie odniosła w zasadzie ani jednego poważniejszego sukcesu (nie licząc masakry angielskiej Lekkiej Brygady Kawalerii podczas jej szarży pod Bałakławą, będącej wynikiem błędnej interpretacji niejasnego rozkazu lorda Raglana). Przy czyny porażki były oczywiście złożone, przyczyniły się do niej zarówno niekompetencja dowódców (choć w tej dziedzinie sprzymierzeni niewiele im ustępowali), jak i brak zdecydowania w prowadzeniu operacji zaczepnych, a wreszcie cywilizacyjne zacofanie Rosji, skutkujące fatalną logistyką, brakiem wystarczających zasobów i własnego przemysłu zbrojeniowego potrafiącego sprostać wyzwaniom czasu wojny. To jednak przyczyny strategiczne, a wojna została przegrana przede wszystkim na szczeblu taktycznym: olbrzymi wpływ na wynik walk miała skrajna dysproporcja w uzbrojeniu strzeleckim. Można powiedzieć, że już w momencie przystąpienia Anglii i Francji do wojny, carska armia stała na przegranej pozycji – bo tamci mieli gwintówki, a Rosjanie nie.

Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 6/2012

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter