Wychodzimy z Afganistanu!
Janusz Walczak
Huuurraaa!
Wychodzimy z Afganistanu!

Politycy wszystkich opcji, biorący aktykwny udział w przerzucaniu się deklaracjami o zakończeniu misji, zachowywali się mało racjonalnie, a wtórowali im dzielnie „eksperci”, których opinie czasami sprawiały wrażenie, że nawet nie bardzo wiedzą, gdzie leży Afganistan. Tymczasem należy dziwić się indolencji i zapędom populistycznym w tej sprawie, gdyż co najmniej dwie główne siły polityczne w Parlamencie RP doszły w sprawie przyszłości PKW Afganistan do konsensusu już pod koniec ubiegłego roku i z jednej strony zgodziły się na powiększenie kontyngentu do 2600 żołnierzy a z drugiej zaakceptowały strategię zatytułowaną „Kierunki dalszego zaangażowania Polski w Afganistanie”, która precyzyjnie określa terminy wycofania sił oraz zadania polskich żołnierzy w ramach ISAF. Dokument jest jawny, został opracowany w Ministerstwie Obrony Narodowej i posłużył Radzie Ministrów jako uzasadnienie wniosku skierowanego do prezydenta Lecha Kaczyńskiego, o przedłużenie funkcjonowania Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie o kolejne pół roku i zwiększenie jego stanu o 600 żołnierzy. Postanowienie podpisał 13 kwietnia br., już po tragicznej śmierci Lecha Kaczyńskiego, pełniący obowiązki głowy państwa, Marszałek Sejmu RP Bronisław Komorowski, jednak wcześniej projekt ten popierali współpracownicy byłego prezydenta, z szefem BBN Aleksandrem Szczygłą, a i sam prezydent Kaczyński był przekonanym zwolennikiem tej koncepcji. Skąd więc ta nagła zmiana w ocenie misji w Afganistanie i pochopne deklaracje o szybkim wycofaniu sił – nawet jednostronnie, bez konsultacji z NATO – trudno powiedzieć. W Polsce szum wywołany przez polityków był jednym z aspektów walki politycznej. W Afganistanie zaś polscy żołnierze byli narażeni na wściekłe ataki – wojna na słowa w Polsce to świetne uzupełnienie kampanii na karabiny muzułmańskich radykałów. Oni też walczą o serca i umysły, a co za tym idzie – o środki na utrzymanie się w Afganistanie, w którym celem dżihadu jest strach i anarchia. Dokument „Kierunki dalszego zaangażowania Polski w Afganistanie”, który powstał w biurze pełnomocnika MON ds. Afganistanu płk. Piotra Łukasiewicza pod koniec ubiegłego roku, stał się uzasadnieniem do wniosku Rady Ministrów o przedłużenie misji i powiększenie kontyngentu. Określa on termin rozpoczęcia wycofywania sił z Afganistanu oraz strategiczne cele do osiągnięcia w ramach polskiej operacji w składzie ISAF. Opisuje stan bezpieczeństwa w Ghazni oraz poziom zaangażowania polskich sił od chwili przejęcia odpowiedzialności za prowincję. To spójny i przemyślany dokument, jakby umknął politykom – wydaje się, że nie czytali tego, co akceptują lub mechanicznie akceptowali wszystko, co do nich trafia. Dokument mówi wprost o możliwym wzroście strat z uwagi na prognozowaną, z jednej strony, większą aktywność sił ISAF zgodnie z nową koncepcją NATO w Afganistanie, z drugiej – z większą aktywnością sił rebelianckich związaną z ostatnim frontem walki radykałów, po wycofaniu najemników muzułmańskich z Iraku, a także koncentracji bojowników i dodatkowego wsparcia dla rebeliantów. Dokument mówi dosłownie: Wyzwaniami stojącymi przed kolejnymi zmianami PSZ w prowincji Ghazni będzie spodziewany wzrost zagrożenia ze strony powiększających się sił rebelianckich, konieczność zabezpieczenia wyborów parlamentarnych w 2010 roku oraz przygotowanie odpowiedniej reakcji na przemieszczanie się bojowników przez prowincję Ghazni w wyniku wzmożenia działań ISAF na południu kraju oraz ofensyw wojska pakistańskiego na pograniczu pakistańsko – afgańskim.
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 9/2010