Wyspy Normandzkie 1940-1945


Krzysztof Kubiak


 

 

 

 

Wyspy Normandzkie 1940-1945

 

 

Niemiecki garnizon i umocnienia

 

 

 

Niemiecką obecność wojskową na Wyspach Normandzkich można podzielić, godząc się na pewne uproszczenie, na dwie fazy. Pierwsza trwała od ich obsadzenia w 1940 roku do podjęcia przez Hitlera decyzji o przejściu do strategicznej obrony na zachodzie na początku 1941 roku. Można przyjąć, że pierwszym widocznym przejawem zmiany militarnych priorytetów Rzeszy było – w odniesieniu do Wysp Normandzkich – przybycie tam w marcu 1941 roku pierwszych pododdziałów ze składu batalionów inżynieryjnych i fortecznych batalionów budowlanych, które rozpoczęły rozbudowę wcześniej zbudowanych umocnień polowych oraz wznoszenie pierwszych baterii nadbrzeżnych. W wyniku prac studyjnych przeprowadzonych latem 1941 roku, a także w następstwie rajdów brytyjskich sił specjalnych, Hitler zadecydował o dalszej rozbudowie umocnień na wyspach. Wyłącznie temu zagadnieniu poświęcona była Dyrektywa fortyfikacyjna z 20 października 1941 roku. W następstwie jej realizacji ów okupowany skrawek brytyjskiego terytorium stał się jednym z najsilniej nasyconych rozmaitymi obiektami fortecznymi rejonów na świecie. Jak później napisał szef sztabu marszałka Rommela, generał porucznik Hans Speidel: Wyspy Normandzkie, niewielki archipelag o wąskim froncie otrzymał do lutego 1942 roku 11 baterii nadbrzeżnych z 38 ciężkimi armatami, podczas gdy całe wybrzeże kontynentu o długości 600 mil między Dieppe a St. Nazaire miało porównywalną ilość baterii z wszystkiego 37 armatami1). Według trudnych do weryfikacji szacunków Wyspy Normandzkie pochłonęły nawet do 10% całości materiałów przeznaczonych na budowę Wału Atlantyckiego, ciągnącego się wszak od wybrzeży Norwegii po granicę francusko-hiszpańską.

 

 

Niemcy na brytyjskiej ziemi
Wyspy Normandzkie (ang. The Channel Islands, fr. Îles Anglo-Normandes lub Îles de la Manche, normandzki2) – Îles d’la Manche) – to grupa wysp w kanale La Manche u wybrzeży francuskiej Normandii, w północnej części Zatoki St. Molo. W jej skład wchodzą następujące wyspy mające stałą populację: Jersey, Guernsey, Alderney, Sark, Herm, Jethou, Brecqhou (Brechou), Lihou oraz kilka grup nie zamieszkanych wysepek i skał. Leżąca na południe od Jersey wyspa Chausey nie jest traktowana jako część Wysp Normandzkich, jednakże nie tyle z przyczyn geograficznych, co politycznych – należy ona do Francji. Wyspy Normandzkie zarówno dziś, jak i w czasach II wojny światowej to terytorium rządzone przez monarchię brytyjską, choć jako takie są niezawisłymi bytami politycznymi, a ich więzi z Wielką Brytanią wynikają – z formalnego punktu widzenia – z faktu, że każdy monarcha brytyjski jest również Księciem Normandii (takie brzmienie tytułu jest stosowane niezależnie od płci panującego), czyli ich feudalnym suwerenem.

Kiedy 3 września 1939 roku Wielka Brytania wypowiedziała wojnę Niemcom, zapewne nikt w Londynie nie sądził, że kiedykolwiek pojawi się konieczność rozważania obrony Wysp Normandzkich przed atakiem innym, niż prowadzony z powietrza. Przebieg kampanii francuskiej szybko uzmysłowił jednak rządowi brytyjskiemu, że ów nieprawdopodobny, katastroficzny scenariusz powoli staje się faktem. 22 czerwca 1940 roku czołówki Wehrmachtu wkroczyły do St. Nazaire, a więc znalazły się „na progu” Wysp Normandzkich – zarówno od wschodu, jak i od południa oraz południowego zachodu.

Nie oznacza to jednak, że wyspiarze dopiero na początku czerwca 1940 roku zorientowali się, że „Brytania jest na wojnie”. Wcześniejsze przejawy wojennej aktywności państwa nie były jednak specjalnie dokuczliwe, choć bez wątpienia symptomatyczne. Przede wszystkim wraz z wprowadzeniem poboru przeprowadzono rejestrację mężczyzn między 18 a 41 rokiem życia. Grupa kilkudziesięciu młodych mężczyzn, nie czekając na wezwanie, zgłosiła się ochotniczo do służby. W newralgicznych punktach wysp pojawiły się posterunki wojskowe, na stanowiskach rozmieszczono przeciwlotnicze karabiny maszynowe.

Jednym z najbardziej charakterystycznych przejawów tego, że toczy się wojna, było internowanie obywateli niemieckich przebywających na wyspach, ale skali tego zjawiska nie udało się ustalić. Z pośrednich relacji wynika, że miało ono zdecydowanie jednostkowy charakter. Na wyspach nie stacjonowały wówczas większe siły wojskowe, nie znaczy to jednak, że były one obszarem zdemilitaryzowanym. Na Jersey rozmieszczono: Szkołę Techników Wojsk Lądowych, kompanię inżynieryjną, szpital wojskowy, pododdział inżynieryjny i zabezpieczający (łącznie około 400 osób personelu). Z kolei na Alderney dyslokowane było 341. centrum szkoleniowe karabinów maszynowych z pododdziałami zabezpieczającymi (łącznie około 1 500 osób). W kwietniu 1940 roku na Guernsey przybyła Szkoła rozpoznania RAF, ale bez sprzętu latającego.

11 czerwca 1940 roku wyspy odegrały – po raz pierwszy i ostatni – istotną rolę w brytyjskich działaniach zaczepnych. W reakcji na przyłączenie się (dzień wcześniej) Włoch do wojny po stronie Niemiec lotnictwo, operując z lotnisk na Jersey i Guernsey, zaatakowało cele w rejonie Turynu i Genui.

8 czerwca 1940 roku gabinet brytyjski otrzymał oficjalne zapytanie o plany dotyczące Wysp Normandzkich, w kontekście niemieckich postępów na froncie. Wystosował je porucznik-gubernator Jersey, generał major J. M. R. Harison. Jednakże przez kolejne cztery dni nie doczekano się odpowiedzi. 14 czerwca baliw Alexander Coutanche skontaktował się więc bezpośrednio z urzędnikiem stojącym na czele Channel Island Division, wchodzącej w skład Home Office (jednostka ta zajmowała się sprawami wysp z ramienia rządu). Rozmowa telefoniczna również okazała się niekonkluzywna. Jednocześnie rozpoczęła się ewakuacja sił brytyjskich z St. Molo (w której uczestniczyły – w ilości 18 jednostek – jachty motorowe z Klubu Żeglarskiego z St. Helier na Jersey, przewożąc żołnierzy między portem a oczekującymi na redzie transportowcami). W jej trakcie na Jersey wylądowała bateria artylerii przeciwlotniczej oraz batalion karabinów maszynowych. Na lotnisko przybyły w tym czasie dwa dywizjony RAF na samolotach Hawker Hurricane (17. Dywizjon oraz 501. Dywizjon), których francuskie bazy w Le Mars i Dinard były zagrożone przez Niemców. Wcześniej, 14 czerwca, na Guernsey ewakuowano z Francji sprzęt latający Szkoły Rozpoznania RAF w ilości 27 samolotów Avro Anson.

Rząd brytyjski został postawiony – w związku z Wyspami Normandzkimi – przed nielichym dylematem. Były one terytorium brytyjskim, ale nie dysponowano środkami, by zapewnić im obronę. Co więcej – ogólna sytuacja zdawała się nie uzasadniać nawet prób podejmowania takiego wysiłku i rozpraszania nader szczupłych, zwłaszcza po klęsce we Francji, zasobów. Przy raczej symbolicznym i krótkotrwałym oporze premiera Churchilla podjęto więc decyzję o ewakuacji wysp i ich neutralizacji, co w praktyce oznaczało, że nie będą one bronione. Zanim jednak przekazano odpowiednie instrukcje lokalnej administracji, rozpoczęło się wycofywanie oddziałów wojskowych.

16 czerwca ewakuowano żołnierzy z Alderney, co wywołało poważne zaniepokojenie cywilnej ludności archipelagu. Tego samego dnia z lotniska na Guernsey wycofała się szkoła rozpoznania RAF z 26 sprawnymi samolotami (jedna uszkodzona maszyna została zniszczona), a dzień później oba przybyłe krótko wcześniej dywizjony myśliwskie. Baliwowie i przedstawiciele Korony nadal nie otrzymali żadnych wiążących decyzji, choć nieoficjalnymi kanałami docierały do nich informacje o tym, że wyspy nie będą bronione. Ów stan niepewności trwał do 18 czerwca. Dopiero wtedy Edgar Dorney, zastępca baliwa Jersey, wysłany przez tego ostatniego do Londynu powiadomił telefonicznie swojego przełożonego, że w odniesieniu do Wysp Normandzkich Londyn zdecydował się na ich demilitaryzację.

Decyzja o demilitaryzacji wysp, choć zapewne wówczas jedyna słuszna, postawiła baliwów i innych przedstawicieli lokalnych władz w niesłychanie trudnej sytuacji. Wynikało to w przemożnej mierze z faktu, że taka sytuacja nie była wcześniej rozważana, a nie istniały również żadne precedensy ułatwiające podejmowanie decyzji. Jedne z pierwszych palących problemów, które należało rozwiązać, były związane z ewentualną ewakuacją ludności cywilnej. Ostatecznie zdecydowano się pozwolić decydować w tej kwestii samym zainteresowanym. Motywy, którymi kierowali się wyspiarze, podejmując decyzję o ewakuacji do Anglii lub pozostaniu, wykraczają poza ramy niniejszego opracowania i same w sobie mogą być przedmiotem obszernego studium z zakresu socjologii i psychologii społecznej. Dość powiedzieć, że z możliwości wyjazdu skorzystały łącznie 25 484 osoby (w tym około 17 000 z liczącej 42 000 osób populacji Guernsey, około 6 600 z 50 000 mieszkańców Jersey, zaś pozostałą część ewakuowanych tworzyli mieszkańcy Alderney, którzy niemal w całości opuścili rodzinną wyspę – na Sark z kolei Dama zachęcała wyspiarzy do pozostania). Byli to głównie młodzi mężczyźni podlegający poborowi, weterani pierwszej wojny światowej obawiający się niemieckich represji, rodziny wyspiarzy już pełniących służbę w brytyjskich siłach zbrojnych oraz pracujących w administracji. Ewakuację prowadzono głównie drogą morską, a mimo improwizowanego charakteru przebiegła ona sprawnie, w dużej mierze w wyniku braku przeciwdziałania ze strony niemieckiej. Z możliwości opuszczenia archipelagu skorzystali też w całości członkowie milicji z Jersey, którzy 20 czerwca opuścili rodzinną wyspę w zwartymszyku, okrętując się na statek Malines. Pododdział ten został następnie przeformowany w 11. batalion Hampshire. Z kolei na Guersey milicja została rozwiązana, ale jej członkowie w większości się ewakuowali, wstępując w Anglii indywidualnie również do pułku Hampshire. Rodzicom dzieci w wieku szkolnym, którzy zdecydowali się na pozostanie, zaproponowano ewakuację pociech w zwartych grupach, pod opieką nauczycieli i wychowawców. Ponad połowa z nich zdecydowała się skorzystać z owej możliwości. Wyjechali między innymi wszyscy uczniowie Elizabeth College z Guernsey. Na niewspółmiernie mniejszą skalę prowadzono ewakuację drogą lotniczą. Linie Guernsey Airways (mające siedzibę w Exeter) w dniach 19-21 czerwca wywiozły – wykorzystując posiadane samoloty de Havilland D.H.86, z obu większych wysp mających lotniska – 319 osób.

 

 

Pełna wersja artykułu w magazynie Poligon 6/2013

Wróć

Koszyk
Facebook
Twitter