Wzór 2010 versus ACU

 


Magnum-X


 

 

 

Wzór 2010 versus ACU

 

 

25 kwietnia br. minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak podpisał rozporządzenie w sprawie należności mundurowych dla żołnierzy Wojska Polskiego. Wydarzenie to kończy niemal czteroletnią epopeję związaną z nowymi wzorami umundurowania – wprowadza ono bowiem do wyposażenia Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej nowe kombinezony dla lotników i czołgistów oraz mundury dla marynarzy i, będące przedmiotem niniejszego tekstu, wszystkich innych żołnierzy (poza DWS).

 



Fakt wprowadzenia do wyposażenia nowych wzorów umundurowania został zauważony nawet przez media codzienne, zarówno elektroniczne, jak i prasę. Niestety, z uwagi na małą ilość miejsca, jaką przeznaczyły one na tę informację, ogólnikowe informacje na ten temat na oficjalnej stronie internetowej MON oraz zacytowane – zwykle wyrwane z szerszego kontekstu – wypowiedzi poproszonych o komentarz ekspertów, część odbiorcy informacji – w zdecydowanej większości ludzie niemający pojęcia o tym, jak powstawał i jak wygląda nowy mundur – wystawili mu krytyczną opinię. Pojawiały się głosy mówiące, że amerykański mundur ACU (Advanced Combat Uniform) jest lepszy, a nasz wygląda przy nim jak worek po ziemniakach. Przypatrzmy się zatem, jak wypadną w zestawieniu oba uniformy.

Materiał
Amerykański mundur polowy wykonywany jest obecnie w nowym wzorze maskującym Multicam wyłącznie w wersji trudnopalnej – w takiej postaci trafia on przede wszystkim do jednostek prowadzących działania bojowe, czyli do Afganistanu. Skład mieszanki, z jakiej powstała tkanina ripstop „nowego” ACU, przedstawia się następująco: 65% wiskoza (sztuczny jedwab), 25% paraaramid, 10% nylon. Wersje „zwykłe” poprzedniego modelu ACU w kamuflażu UCP (tzw. szara szmata) wykonywane były z mieszanki NYCO, czyli bawełny i nylonu w proporcjach 1/1. Były również wersje trudnopalne, wykonane z takiej samej tkaniny, jak „nowe” ACU, oznaczone kwadratowymi naszywkami na lewym mankiecie oraz klapie lewej kieszeni udowej – „nowe” ACU również je ma. Nowy mundur jest również nasączany środkami odstraszającymi owady. Polskie mundury dostarczane będą wojsku w trzech wersjach: wykonanej z tkaniny US-21, US-22/1 (obie o splocie vispstop z mieszanki bawełny z poliestrem – pierwsza o składzie 85% bawełny i 15% poliestru, a druga 50/50) oraz USP-1/1 (trudnopalna, wykonana z mieszanki poliamidu z wiskozą w stosunku 1/1).

Moim zdaniem niepotrzebnie tworzy się wersję „całoroczną” i letnią. W niskich temperaturach inny skład mieszanki i gramatura materiału dają niewiele – żołnierze i tak będą musieli stosować różnego rodzaju ocieplacze czy też ubrania ochronne (co de facto wyklucza noszenie pod nimi munduru polowego, o ile membranowe ubranie ochronne ma działać). Zdecydowanie lepszym krokiem byłoby pozostanie przy wersji munduru polowego z tkaniny o splocie ripstop i bojowego, wykonanego z tkaniny trudnopalnej. Skład mieszanki, krytykowany przez niektórych ekspertów wypowiadających się dla mediów codziennych, nie jest zły – różnica między nylonem a poliestrem sprowadza się do ceny i wytrzymałości (nylon jest droższy i bardziej wytrzymały), ale, o ile zastosowano materiały dobrej jakości, praktycznie nie ma znaczenia dla komfortu noszenia w wysokich temperaturach. Znaczenie dla niego może mieć sposób barwienia tkaniny, gdyż niektóre metody barwienia powodują, że materiał zaczyna przypominać w dotyku dyktę, a w „paroprzepuszczalności” – papę. Jeśli już jesteśmy przy barwieniu – właśnie zaprzepaszczamy okazję na wprowadzenie (praktycznie bezkosztowo, bo mundury i tak wymieniamy) nowego wzoru kamuflującego. I tak będziemy musieli w końcu to zrobić, bo Pantera jest kamuflażem przestarzałym, o ograniczonych właściwościach maskujących. Planowane jest to około roku 2018, czyli na okres, kiedy... zakończyć ma się wymiana umundurowania na nowy wzór. Jeden z „mundurowych” rozmówców mediów codziennych uzasadnił to w dość kuriozalny sposób, mówiąc że „wojsko przywiązało się już do Pantery”. Pozostaje dziękować Bogu, że wojsko nie przywiązało się do karabinków Mosina, czołgów T-34-85 i myśliwców Lim-5. Reasumując – powinniśmy mieć jeden mundur polowy w nowym kamuflażu, (dodatkowo – bojowy, trudnopalny) „do wszystkiego”, z lekkiej tkaniny o splocie ripstop, a w razie pogorszenia się pogody uzupełniać go systemem odzieży ochronnej. Którego zresztą nie mamy, ale który i tak będziemy musieli w końcu wprowadzić.

Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 6/2012

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter