Remington XR-100 Rangemaster
Rafał Walczowski
Remington XR-100 Rangemaster
Kiedy udało mi się jakiś czas temu uzyskać upragnione zezwolenie na zakup karabinu centralnego zapłonu, wybór broni nie był sprawą łatwą. Miałem już doświadczenia ze strzelania z różnych sztucerów myśliwskich i wielokrotne starty w lokalnych zawodach sportowych z karabinu centralnego zapłonu na 100 metrów. Jednak żadna z broni, które mogłem wypróbować dzięki uprzejmości kolegów nie przekonywała mnie. Od początku wymagania miałem spore: chciałem broni w praktycznym kalibrze, bardzo celnej, ładnie wyglądającej i do tego w umiarkowanej cenie.

Polekturze wszelkiej literatury, do jakiej mogłem dotrzeć, jak i przede wszystkim forów internetowych o tematyce strzeleckiej, w tym benchrestowych, (chociaż do wypowiedzi internetowych zawsze należy podchodzić bardzo ostrożnie – można brać pod uwagę tylko te opinie, które się powtarzają, a i tak lepiej dzielić przez cztery) postanowiłem swój wybór ograniczyć do marek amerykańskich: Savage i Remington. Przy okazji zaobserwowałem ciekawą socjologicznie, internetową walkę pomiędzy fanami jednej i drugiej firmy. Jako żywo przypomniało mi to zanikające ostatnio wojny zwolenników procesorów czy kart różnych firm. Długo nie mogłem się zdecydować i o zakupie przesądziło to, co najczęściej w takich sytuacjach – impuls. Kiedy wziąłem do ręki XR-100, po prostu wiedziałem, że go muszę kupić...
Ciąg dalszy w numerze