Z szachownicą na dnie… Polskie lotnictwo morskie we wrześniu 1939 roku

Andrzej Olejko
W przededniu działań wojennych Morski Dywizjon Lotniczy (MDLot.) w Pucku stracił w wypadkach kilka egzemplarzy sprzętu latającego. W kwietniu 1939 roku koło Swarzewa przy wykonywaniu skrętu na wysokości około 300 m, wpadłszy w korkociąg, rozbił się tuż przy drodze z Pucka do Swarzewa wodnosamolot R-XIII ter/hydro pilotowany przez mata pil. Mariana Tomsię, który podobnie jak lecący w drugiej kabinie mat pil. Leon Babul uratował się na spadochronie. Nocą 19 maja ok. godz. 23.00 rozbiciu uległ inny R-XIII, na kołach którego załoga (bosmat pil. Aleksander Ostrowski i bosmat mech. strz. sam. Jan Karny) wracała z nocnych ćwiczeń na lotnisko w Rumi.
Dowódca Floty, kontradmirał Józef Unrug, chcąc mieć jak największe rozeznanie o tym, co się dzieje tuż za polską granicą, zezwolił na przekroczenie przez samoloty wydzielonego z MDLot. Plutonu Samolotów Towarzyszących (PST) granicy państwa, pod warunkiem że załogi nie dadzą się zestrzelić. Loty te prowadzone były z dużą dozą ryzyka, ponieważ nieuzbrojone R-XIII przekraczały granicę na głębokość do 50 km na pułapie 1200–1800 m. W lipcu i sierpniu dwa samoloty plutonu wykonywały loty patrolowe nad zachodnią granicą Polski, od Jeziora Żarnowieckiego aż po rejony Lęborka (Lauenburg), Kartuz, Kościerzyny i Chojnic, fotografując niemieckie rejony przygraniczne przy pomocy aparatów Eagle III. Ze względu na wysoki stopień tajności tych lotów oraz ich poufny charakter i wiążące się z tym duże ryzyko polityczne, loty te wykonywali jedynie: dowódca PST por. mar. pil. Józef Rudzki i jego zastępca por. mar. obs. Kazimierz Szczęsny.
21 lipca ok. godz. 11.00 nad lotniskiem w Rumi pojawił się niemiecki samolot bombowy Heinkel He 111, który kilkakrotnie okrążył teren lotniska na wysokości ok. 200 m, a por. pil. J. Rudzki, chcąc odstraszyć intruza, oddał w jego kierunku serię strzałów ze stanowiska przeciwlotniczego kaemu Vickers na trójnogu do strzelań plot., co spowodowało, że niemiecki samolot odleciał poza obszar terytorialny Polski.
Po ogłoszeniu 24 sierpnia mobilizacji alarmowej dzień później o godz. 6.00 por. pil. J. Rudzki otrzymał rozkaz powrotu samolotów PST z lotniska w Rumi do Pucka, gdzie pododdział rozformowano. By nie pozbawić oddziałów Lądowej Obrony Wybrzeża (LOWyb.) możliwości współpracy z lotnictwem, jeden samolot R-XIII ter/hydro na podwoziu kołowym wraz z pilotem, matem Stefanem Czerwińskim, przydzielono w ramach utworzonego Plutonu Łącznikowego (w jego skład weszły także dwa samoloty sportowe RWD-13 z Aeroklubu Gdańskiego) do dyspozycji dowódcy LOWyb., płk. Stanisława Dąbka. Pluton ten zainstalowano na lotnisku Rumia-Zagórze, na którym znajdował się port cywilny Polskich Linii Lotniczych (PLL) LOT oraz mieścił się Aeroklub Gdański, Ośrodek Lotniczego Przysposobienia Wojskowego (PWLot) i składnica sprzętu lotniczego stanowiąca rezerwę Aeroklubu Rzeczpospolitej Polskiej (ARP) i Lotniczego Przysposobienia Wojskowego (LPW – z końcem sierpnia wszystkie samoloty sportowe z ww. lotniska ewakuowano, pozostawiając jedynie dwie sportowe awionetki RWD-13 o rejestracjach SP-ATB i SP-BML).
Nerwowy koniec wakacji
26 sierpnia z marynarzy zmobilizowanych z rezerwy oraz pozostałych z Kompanii Rekruckiej sformowano w MDLot. Oddział Obrony Lądowej (OOL), którego dowódcą został kpt. mar. obs. Eustachy Szczepaniuk. Kilka dni później oddział ten jako jednostka piechoty obsadził stanowiska u nasady Półwyspu Helskiego przed Wielką Wsią, a jego linia obrony przebiegała łukiem na długości ok. 4 km od Zatoki Puckiej do plaży nad morzem. Stan osobowy MDLot. w końcu sierpnia wynosił 285 ludzi, w tym: 15 pilotów, dziesięć obserwatorów i dziesięć strzelców radiotelegrafistów pokładowych. Oprócz sprzętu latającego MDLot. dysponował kilkoma motorowymi łodziami dyspozycyjnymi, kutrami ratowniczymi i technicznymi służącymi do holowania wodnosamolotów, które podlegały dowódcy Oddziału Portowego. W obszarze nadmorskim podległym Dowództwu Floty (DF) MDLot. dysponował stałą bazą w Pucku (składały się na nią Port Lotniczy i Park Techniczny) oraz wodowiskami zapasowymi na Helu i Jeziorze Raduńskim k. Kartuz. W bazie MDLot. w Pucku pod koniec sierpnia znajdowały się cztery hangary i dwie stocznie dla wodnosamolotów (trzecia była w budowie), warsztaty z działami silnikowym, stolarskim, elektrycznym, precyzyjnym, łączności, uzbrojenia oraz z laboratorium doświadczalnym, jak i radiostacja lotniskowa. Samoloty na podwoziu kołowym miały do dyspozycji dwa lotniska stałe: Puck oraz Rumia, i lotnisko polowe w miejscowości Nowe Obłuże na Kępie Oksywskiej. W obliczu zbliżającej się wojny wobec zmienionej sytuacji sprzętowej MDLot. dla jednostki składającej się praktycznie z jednej eskadry bojowej przewidywano teoretycznie wielorakie zadania, takie jak: prowadzenie powietrznego rozpoznania na korzyść Floty, wykrywanie wrogich okrętów podwodnych, dozorowanie wybrzeża, pól i zagród minowych oraz kierowanie ogniem artylerii nabrzeżnej.
W 1939 r. dowództwo MDLot. zdawało sobie jednak sprawę, że w warunkach przytłaczającej przewagi technicznej i ilościowej sił morskich i lotniczych przeciwnika kilkanaście słabych i mocno wyeksploatowanych wodnopłatowców R-XIII/Bi/ter/G/hydro Lublin nie będzie w stanie zrealizować nawet części tych zadań. Dlatego też w planach DF wsparcia ze strony wodnosamolotów MDLot. praktycznie nie uwzględniono, przewidując jedynie wykorzystanie ich do prowadzenia rozpoznania na wodach Zatoki Puckiej i w rejonie polskiego Wybrzeża.
Pełna wersja artykułu w magazynie Lotnictwo 9/2018