Zagłada HMS Vanguard
Krzysztof Kubiak
Zagłada HMS Vanguard
Brytyjski drednot Vanguard uchodził za szczęśliwy okręt. Od wcielenia do służby 1 marca 1910 roku miał na nim miejsce jeden tylko poważny wypadek, jakim był samozapłon węgla w 1914 roku w jednej z zasobni. Aby zapobiec rozszerzeniu się pożaru, pomieszczenie zalano. Po wybuchu wojny szczęśliwie uniknął on niemieckich okrętów podwodnych i min, a podczas bitwy jutlandzkiej, gdzie był 16. okrętem w linii 24 jednostek adm. Jellicoe, nie doznał najmniejszych nawet uszkodzeń.

Po bitwie jutlandzkiej Grand Fleet większość czasu przebywała w Scapa Flow. Do zakończenia wojny ten największy brytyjski związek operacyjno-strategiczny tylko dwukrotnie wychodził na morze całością sił, w reakcji na doniesienia, że bazy opuścił przeciwnik — niemiecka Hochseeflotte. W Scapa Flow okręty liniowe kotwiczyły w równoległych liniach u północnego brzegu wyspy Flotta. Oprócz codziennych zajęć oficerowie brytyjscy starali się urozmaicić marynarzom rutynę pogotowia bojowego, organizując rozgrywki sportowe (szczególnym powodzeniem cieszyły się: boks, międzyokrętowa rywalizacja drużyn piłkarskich oraz golf, załoga Vanguarda zorganizowała nawet własne pole na South Walls) oraz, we współpracy z wieloma społecznymi stowarzyszeniami cywilnymi, rozmaite przedsięwzięcia kulturalne i edukacyjne. Niezależnie od tego marynarze w czasie wolnym mogli na przykład uprawiać ogródki na Hoy i Flotta, co oprócz czegoś w rodzaju rozrywki umożliwiało pozyskiwanie świeżych warzyw. Postawić można nawet tezę, że to właśnie realizowana w taki sposób troska o załogi zabijała nudę, która w opinii wielu historyków była praprzyczyną wystąpień rewolucyjnych we flocie niemieckiej pod koniec października i w listopadzie 1918 roku. Oficerowie Royal Navy, bogaci tradycją choćby wieloletniego pogotowia bojowego czasów wojen z rewolucyjną Francją i wojen napoleońskich, mniej lub bardziej świadomie rozumieli, że dla zachowania wysokiego morale rozrywka jest tak samo potrzebna jak szkolenie. Co więcej, będąc w większości gentlemanami epoki wiktoriańskiej, usiłowali w swoisty sposób wychowywać swoich podwładnych, zaszczepiając im na przykład zamiłowanie do sportu. W młodej, pozbawionej tradycji Kaiserliche Marine, która siłą rzeczy przejęła wzorce dyscyplinarne z armii, zrozumienia dla tego problemu nie było. lipca 1917 roku Vanguard prowadził ćwiczenia w północnej części Scapa Flow (szlifowano rozkaz „opuścić okręt”), a następnie wczesnym popołudniem powrócił na swoje stałe miejsce kotwiczenia w szyku 4. Eskadry, między okrętami liniowymi Bellerophon i Neptune. W godzinach wieczornych 15 oficerów udało się na pokład okrętu liniowego Royal Oak, gdzie miał się odbyć koncert. Poza Vanguardem przebywało jeszcze 71 marynarzy i podchorążych zwolnionych na przepustki (część z nich udała się na jednostkę pomocniczą Gourko, gdzie marynarze z HMS Royal Oak przygotowali amatorskie przedstawienie), dwóch podporuczników oddelegowanych na kontrtorpedowce i dwóch podchorążych czasowo skierowanych na okręty podwodne. Wszyscy nieobecni mogli później stwierdzić, że los się do nich uśmiechnął. Mniej szczęścia mieli dwaj australijscy palacze z krążownika lekkiego HMAS Sydney hospitalizowani na Vanguardzie i japoński obserwator, kmdr por. Kyosuke Ito.
Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 11/2009