Zakupy ciężarówek przez SZ RP w 2013 roku
Jarosław Brach
Zakupy ciężarówek
przez SZ RP w 2013 roku
Po bardzo słabym, a wręcz tragicznym dla zakupów r. 2009, gdy dostawy wyniosły zaledwie 47 sztuk, w kolejnych trzech latach – 2010-2012, Siły Zbrojne RP systematycznie zwiększały liczbę kupowanych pojazdów użytkowych klas tonażowych średniej i ciężkiej, czyli o dopuszczalnej masie całkowitej powyżej 6000 kg. W 2010 r. przejęły ich przeszło 210, w 2011 r. ponad 370 egzemplarzy, zaś w 2012 r. powyżej 500 egzemplarzy. W efekcie w okresie tym rok do roku odnotowywano około 50% przyrost liczby odbieranych środków transportu, a rok 2012 okazał się rekordowym na przestrzeni ponad 20 ostatnich lat.
Niestety, nic nie trwa wiecznie, a tym bardziej popyt. W rezultacie, w 2013 roku, nastąpił znaczny regres. Jeśli bowiem uwzględni się same ciężarówki, to zakupiono ich prawie o 50% mniej niż w 2012 r. (jeśli weźmie się pod uwagę łącznie ciężarówki i autobusy spadek będzie ok. 40%). To niemało...
W poprzednich latach, co szczególnie dotyczy r. 2009, gdy dochodziło do tak znacznych spadków, ich podstawową przyczyną były problemy finansowe. W 2013 r. takowe jednak nie wystąpiły. Przyczyny tego stanu rzeczy leżą więc gdzie indziej – po stronie samego Ministerstwa Obrony Narodowej, a dokładnie jego polityki w zakresie ogłaszania i rozstrzygania niektórych przetargów. Po prostu rok 2013 okazał się być rokiem swoistego „przetargowego zawieszenia”. Z jednej strony zakończyły się dostawy, pozyskiwanych na mocy umowy wieloletniej obejmującej lata 2008–2012, średniotonażowych, szosowych samochodów Iveco Eurocargo. A przez cztery wcześniejsze lata to właśnie dostawy tych aut „napędzały” koniunkturę na polskim rynku militarnej motoryzacji, przede wszystkim w 2012 roku, gdy Wojsko Polskie przejęło ich 358. Z drugiej strony dopiero w roku bieżącym ma ruszyć realizacja kolejnego dużego, po kontrakcie na Iveco Eurocargo, wieloletniego zamówienia, dotyczącego następców Starów 660 i 266 (w perspektywie także 944 i 1466) – na 910 nowych samochodów średniej ładowności i wysokiej mobilności Jelcz 442.32 4x4. Stosowne porozumienie pomiędzy MON a spółką Jelcz-Komponenty (wchodzącą w skład Grupy Huta Stalowa Wola) zostało zawarte 29 listopada 2013 roku. Wartość tej transakcji, przewidzianej do realizacji w latach 2014-2018, określono na prawie 674 mln złotych. Zgodnie z obowiązującym harmonogramem w kolejnych latach SZ RP mają przejmować następujące ilości tych aut: 2014 r. – 148, 2015 r. – 194, w latach 2016 i 2017 – po 203 i 162 w 2018 roku. Ciężarówki te otrzymają obniżone kabiny dwóch typów: standardowe, długie, dwudrzwiowe, 2-osobowe – typ 146 i wydłużone, czterodrzwiowe, 4- bądź 6-osobowe – typ 144. Z aut tych najwięcej, bo 690, wystąpi z kabiną bazową, nieopancerzoną, długą, dwuosobową.
Kontrakt na dostawę 910 Jelczy typu 442.32 4x4 jeszcze wzmocni rolę podwrocławskiej fabryki, jako głównego podmiotu dostarczającego WP specjalizowane i specjalistyczne zmilitaryzowane i militarne pojazdy różnych klas oraz typów. Tym bardziej, iż SZ RP od kilku lat, pomijając 2009 rok, zamawiają w Jelczu coraz więcej aut, a ten wzrost od 2009 r. ma niemal stały charakter: 2010 r. – 117, 2011 r. – 110, 2012 r. – 121. Pozwala to fabryce systematycznie zwiększać produkcję w tym samym stopniu jak zmieniają się ilości zamawiane, gdyż de facto od lat 2003–2004 MON jest jedynym odbiorcą powstających w niej środków transportu kołowego. O tym, że przez dekadę istnieje taka sytuacja – mała firma i wręcz jednostkowa skala wytwarzania przy takim rodzaju produktów i tak ograniczonym portfelu klientów – stanowi ewenement na skalę światową, co pisałem niejednokrotnie. Niemniej, zwiększając tę skalę wytwarzania, Jelcz przestaje być już tak osobliwy, gdyż powoli ta skala staje się porównywalna z notowaną przez znaczną część innych europejskich – poza czeską Tatrą – niszowych montażystów/ producentów ciężarówek. Tym bardziej, co od dawna obiektywnie przyznaję, na przestrzeni ostatnich dwóch dekad przeszedł on bardzo długą drogę, od potężnego przedsiębiorstwa wypuszczającego rocznie kilka tysięcy ciężarówek i autobusów, do małego podmiotu, działającego wyłącznie w niszy pojazdów zmilitaryzowanych i militarnych, bez cywilnych odpowiedników. Trzeba też stwierdzić, że Jelcz umiejętnie wykorzystał szansę, jaką właśnie w ostatniej dekadzie dali mu nasi decydenci w mundurach. M.in. skutkuje to konsekwentnym rozwojem palety dostępnych wyrobów, systematyczną ich modernizacją i dodawaniem do niej nowych konstrukcji.
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 6/2014