Zakupy ciężarówek dokonane przez Siły Zbrojne RP w 2014 roku

Jarosław Brach
Trwający od początku ubiegłego roku konflikt na Ukrainie, wciąż daleki od ostatecznego rozwiązania, uczynił z Polski państwo przyfrontowe. W takich realiach, w celu wzmocnienia potencjału obronnego, doszło w naszym kraju do zintensyfikowania wielu programów zakupowych, w tym dotyczących pozyskania nowego uzbrojenia i sprzętu oraz modernizacji pozostającego w dyspozycji. Na liście zakupowej znalazł się także sprzęt transportowy.
W tzw. zabezpieczeniu logistycznym sprzęt samochodowy pełni dziś niezwykle ważną rolę wspomagającą, na tyle znaczącą, iż nie mogą bez niego sprawnie funkcjonować żadne siły zbrojne. Stąd stwierdzenie, że bez „logistyki nie ma taktyki” jest jak najbardziej uzasadnione. W takich realiach, uwzględniając jeszcze wojnę na Ukrainie, wydawać by się mogło, iż stan posiadania Sił Zbrojnych RP w zakresie pojazdów użytkowych będzie systematycznie zwiększał się o nowe jednostki taboru, wskutek niezakłóconej realizacji kolejnych kontraktów. Tymczasem, na chwilę obecną, najlepsze czasy w tym względzie – oby jedynie chwilowo – mamy za sobą. Pomijając kryzysowy rok 2009, gdy z uzasadnionych przyczyn ekonomicznych wojsko wzbogaciło się tylko o 47 pojazdów klas tonażowych średniej i ciężkiej (o dopuszczalnej masie całkowitej powyżej 6000 kg), w następnych latach nastąpił powrót do pozytywnych tendencji. W 2010 roku dostawy przekroczyły 210 samochodów, w 2011 roku wyniosły ponad 370, z kolei w 2012 roku aż przeszło 500. Na tej podstawie można było przypuszczać, iż w kolejnych latach, o ile nie będzie notowany dalszy wzrost, gdyż trudno przecież, by stał się tendencją, to przynajmniej nastąpi pewna stabilizacja na wysokim poziomie. Niestety, rok 2013 kompletnie rozczarował, ponieważ wojsko zakupiło aż o 50% mniej aut niż w roku 2012 i o 40% mniej jednostek taboru silnikowego, jeśli w tej statystyce uwzględni się zarówno ciężarówki, jak i autobusy. Powyższe zdziwiło ze względu chociażby na niezłą kondycję krajowej gospodarki i powiązaną z nią ilość środków finansowych pozostających w gestii MON. Co gorsze, ten swoisty marazm, czy stan zawieszenia trwa nadal, bo rok 2014 także rozczarował. Dostawy wyniosły bowiem, analogicznie jak w roku 2013, poniżej 300 sztuk. Rozczarowanie to jest tym większe, iż istniały podstawy do ponownego powrotu do tendencji wzrostowej. Tym bardziej, że właśnie rozpoczęła się realizacja, długo oczekiwanego, wręcz „przeczołganego” przez lata kontraktu na następców Starów. W rezultacie można zapytać, czym taka sytuacja została spowodowana, tym bardziej, że wojsko miało na to stosowne środki?
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 6/2015