Zapomniane tło

Zapomniane tło

Jędrzej Korbal

 

O strukturze szeroko rozumianego przemysłu ciężkiego, którego tylko niewielkim elementem był zdominowany przez państwo sektor zbrojeniowy, wspomina się rzadko w obecnej dyskusji na temat WP okresu międzywojennego. Skoncentrowana na zagadnieniach sprzętowych i organizacyjnych dyskusja wydaje się omijać kwestię pochodzenia poszczególnych części składowych wykorzystywanego w armii materiału wojennego, zdolności wytwórczych zakładów niebędących z różnych względów w ścisłej orbicie zainteresowania armii, względnie stanowiących przez lata tylko drugoplanową rolę podwykonawców, dostawców podzespołów i surowców. Tymczasem państwowe wytwórnie i zakłady zbrojeniowe wypadały skromnie na tle rynkowych potentatów. Za przykład mogą tutaj służyć przedsiębiorstwa górniczo-hutnicze przejęte w ramach operacji rewindykacyjnej na Śląsku Cieszyńskim opisane w artykule autora pt. Po węgiel i stal – Maszerować! („TW Historia” NS2/2021). W tekście przedstawiono jednak stan z końca lat trzydziestych, a znacznie wcześniej w granicach Rzeczpospolitej działały dwa podmioty, które z uwagi na skalę oraz zdolności wymagały szczególnej i – jak się okazało – strategicznej atencji.

Przywoływany często w opracowaniach dotyczących przemysłu zbrojeniowego oraz dostaw dla armii koncern Huta Pokój powstał w 1922 roku z części zakładów Oberschlesiche Eisenbahn-Bedarf Aktiongesellschaft (tzw. Oberbedarf), które po podziale Górnego Śląska pozostały na terytorium Rzeczpospolitej. Niemal do końca drugiej dekady podmiot zwiększał swój stan posiadania, przejmując kontrolę nad kolejnymi kopalniami czy hutami, m.in. hutą Baildon, włączoną w skład koncernu w roku 1928. Rosnący w siłę podmiot, którego pełna nazwa brzmiała Huta Pokój Śląskie Zakłady Górniczo-Hutnicze Sp. Akc. z siedzibą w Katowicach (dalej: HP), był na początku lat trzydziestych drugim pod względem wielkości produkcji żelaza kombinatem hutniczym w kraju – 30% wolumenu surówki żelaza, 16% stali walcowanej i 19% wyrobów walcowanych. Wśród majątku Huty Pokój w pierwszej kolejności należy wymienić kilka hut żelaza (w tym Baildon czy Ferrum) oraz cztery kopalnie węgla kamiennego i kopalnie rudy. Poza nimi koncern dysponował własnymi zakładami wydobywającymi dolomit, elektrownią, fabrykami kotłów i wagonów, odlewnią, warsztatami konstrukcji maszyn i silników czy przedsiębiorstwami budowy rurociągów oraz spawalniami. Prowadzona przez władze koncernu polityka przejmowania innych podmiotów doprowadziła jednak do wzrostu zadłużenia. Problem starano się rozwiązać poprzez zbycie we wrześniu 1931 roku części majątku, przy czym zabieg ten nie przyniósł spodziewanych rezultatów. Kilka miesięcy później, 18 grudnia 1931 roku, huta Pokój zgłosiła w katowickim sądzie wniosek o odroczenie szeregu wypłat w związku z brakiem środków obrotowych do wypełniania bieżących zobowiązań oraz narastającymi obciążeniami hipotecznymi i podatkowymi. Sytuacja okazała się na tyle krytyczna, że w kolejnym tygodniach, aż do marca 1932 roku, unieruchamiano poszczególne zakłady i wydziały, w tym główny ośrodek, jakim była właściwa huta Pokój (niem. Friedenshütte) w Nowym Bytoniu. Wdrożony nadzór sądowy nie zapobiegł fali strajków, niejednokrotnie kończących się krwawymi starciami z policją starającą się zapanować nad ponad 1200 zwolnionymi pracownikami. Przeprowadzony wstępny audyt i przegląd finansów wykazał straty koncernu blisko 1/3 wartości majątku kalkulowanego na około 156 mln zł. Faktyczny gwóźdź do trumny, poza obciążeniami hipotecznymi, to jednak dodatkowe zobowiązania z tytułu obsługi kapitałów obcych, głównie niemieckich i amerykańskich, liczące ponad 82 mln zł. Do katastrofalnej sytuacji doprowadziło celowe działanie zagranicznych akcjonariuszy dokonujących równoległego z emisją nowych papierów wartościowych tzw. rozwodnienia kapitału akcyjnego. Mechanizm ten nie był na Śląsku zjawiskiem nowym, przynajmniej od 1924 roku władze polskie zdawały sobie sprawę, że zagraniczni właściciele szeregu przedsiębiorstw tworzą fikcyjne zadłużenie lub spekulują papierami wartościowymi celem wyprowadzania kapitału za granicę. Nie odmawiano też sobie znacznie mniej wysublimowanych oszustw, np. w zakresie zakupu i sprzedaży surowców oraz obrotu nimi między poszczególnymi podmiotami huty Pokój. Tym samym narażano rok rocznie skarb państwa na dodatkową utratę nawet kilkunastu milionów złotych. Podjęte przez sanacyjne władze działania mające uzdrowić finanse huty oraz przywrócić produkcję napotkały na poważne problemy. Upadek spółki odbywał się w dobie coraz ostrzej oddziaływujących na Rzeczpospolitą skutków światowego kryzysu gospodarczego oraz braku kapitału tak krajowego, jak i wśród instytucji zagranicznych. Paradoksalnie w sukurs przyszły posiadające akcje huty Pokój największe banki niemieckie skłonne do udzielenia odpowiednich pożyczek, na bardzo preferencyjnych jednak dla siebie warunkach. Używając pewnego uproszczenia: te same instytucje, poprzez które wcześniej wyprowadzano kapitał ratowały, teraz „ratowały” koncern, udzielając władzom polskim korzystnych dla siebie kredytów. Wydatek miał się jednak w dłuższej perspektywie opłacić, ponieważ skarb państwa, za pośrednictwem BGK, zyskiwał 52% skonwertowanych już akcji koncernu, stając się jego właścicielem większościowym. Cały proces trwał nieco ponad rok, do wiosny 1933 roku, a w jego efekcie władze nad wykupioną spółką przejął polski zarząd, który realizował założenia etatystycznej polityki władz państwa. Uzyskany poziom udziałów w przedmiotowym przedsiębiorstwie o kapitale mieszanym odpowiadał w przybliżeniu wartościom znanym dla Towarzystwa Starachowickich Zakładów Górniczych Sp. Akc. (55%) oraz Stowarzyszenia Mechaników Polskich z Ameryki (55,2%). Warto zwrócić uwagę, że huta Pokój obok Katowickiej Spółki Akcyjnej dla Górnictwa i Hutnictwa (o której zaraz) reprezentowała polski przemysł górnośląski w rozmowach z niemieckimi zrzeszeniami branżowymi dotyczącymi eksportu wyrobów hutniczych do ZSRS. Ponieważ mowa była tutaj o poważnych kwotach kontrola nad koncernem, jak i większe wpływy w Syndykacie Polskich Hut Żelaznych stanowiły dla państwa bardzo istotny atut. Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku szeregu karteli zrzeszających czołowych producentów branżowych – od stali surowej po rury. Z punktu widzenia WP cały proces miał wyraźnie dodatni charakter. Wspomniana wyżej huta Baildon dostarczała armii 100% granatów pancernych, 90% luf karabinowych, 60% części do sprzętu artyleryjskiego, 40% części lotniczych, stanowiąc jednego z głównych podwykonawców przedsiębiorstw podległych bezpośrednio gestii MSWojsk (PZInż, PZL, PWU). Wiemy jednak, że zastrzeżenia odnośnie do płyt pancernych dla czołgów rozpoznawczych i lekkich z Baildonu zgłaszał o wojsko, co jest tematem badawczym samym w sobie. Niemożliwe jest dziś jednoznaczne rozstrzygnięcie, czy pękanie płyt i odlewów zamawianych przez WP w Baildonie to wynik zbyt wyśrubowanych norm postawionych przez wojsko przed producentem, brak doświadczenia nowej, polskiej kadry, która zastąpiła niemiecką w ramach polonizacji huty Pokój czy może mowa o celowym sabotażu. Dodatkowym efektem przejęcia kontroli nad jednym z czołowych potentatów hutniczych były rozpoczęte inwestycje w podporządkowanej już wcześniej koncernowi kieleckiej hucie Ludwików – 96,5% udziałów znajdowało się w portfelu katowickiej spółki matki. Poprzez opisywany pomiot rynkowy państwo polskie miało również udziały gestyjne w innym istotnym dla przemysłu zbrojeniowego przedsiębiorstwie – Zjednoczonych Fabrykach Maszyn, Kotłów i Wagonów L. Zieleniewski, Fitzner-Gamper Sp. Akc. w Krakowie. Początkowo, w 1927 roku, wynosiły one 40%, a w kwietniu 1936 roku uległy zwiększeniu do niespełna 54%, co pozwalało na kontrolę tzw. Zakładów Zieleniewskiego, funkcjonujących równolegle w Krakowie, Sanoku i Lwowie. Huta Pokój dokonała również zakupu pakietu 100% akcji spółki W. Fitzner w Siemianowicach itd. Niestety cieniem na całość podjętych wysiłków kładł się fakt, że w myśl obowiązujących w Rzeczpospolitej przepisów prawa, w tym kodeksu handlowego, nawet mniejszościowi akcjonariusze niemieccy mieli prawo wglądu do ksiąg rachunkowych huty Pokój. Słusznie więc zauważano, że niejako w majestacie prawa strona polska zrzekała się kontroli nad tak istotną prerogatywą jak ochrona tajemnicy wojskowej.

Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia 1/2025

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter