„Zauważysz Mirage – nie wchodź w wiraż” – izraelsko-radziecka bitwa powietrzna 30 lipca 1970 r.

„Zauważysz Mirage – nie wchodź w wiraż” – izraelsko-radziecka bitwa powietrzna 30 lipca 1970 r.

Łukasz Mamert Nadolski

Siły Powietrzne Izraela posiadają olbrzymie doświadczenie w zakresie walk powietrznych. Przeciwnikiem izraelskich pilotów byli nie tylko lotnicy arabscy, lecz także pakistańscy, północnokoreańscy oraz radzieccy. Z potencjalnie najgroźniejszymi lotnikami radzieckimi stoczono co prawda tylko jedną bitwę powietrzną, ale uwieńczoną na tyle spektakularnym sukcesem, że przeszła do historii lotnictwa wojskowego jako jedna z najsłynniejszych walk powietrznych od zakończenia II wojny światowej.

Wojna na wyczerpanie

5 czerwca 1967 roku o godzinie 7.45 Siły Powietrzne Izraela (Chel ha-Awir; ang. Israeli Air Force) rozpoczęły zmasowane ataki na lotniska Egiptu, które zostały następnie rozszerzone na Syrię i Jordanię, a także jedną bazę lotniczą w Iraku. Podczas operacji „Moked” izraelscy lotnicy zgłosili zniszczenie blisko 400 samolotów wroga, wywalczając przewagę w powietrzu. Nie oznaczało to, że arabskie samoloty całkowicie zaniechały lotów w czasie wojny sześciodniowej. Lotnictwo egipskie, szczególnie biorąc pod uwagę straty pierwszego dnia, latało bardzo intensywnie próbując atakować izraelskie jednostki lądowe na Synaju. IAF posiadały jednak zdecydowaną przewagę, a ich lepiej wyszkoleni piloci dominowali w walkach powietrznych. Doskonałym przykładem były pojedynki powietrzne nad Synajem pomiędzy 6 a 8 czerwca 1967 roku, w czasie których Izraelczycy meldowali 28 zwycięstw powietrznych, przy czym 26 z nich znajduje potwierdzenie, dwa okazały się zestrzeleniami połówkowymi, a jedno zawyżeniem. Stracono przy tym tylko trzy własne samoloty, w tym jeden na skutek wyczerpania paliwa w walce powietrznej. Wojna sześciodniowa była symbolicznym końcem pewnego etapu działań powietrznych podczas konfliktu izraelsko-arabskiego. Po pierwsze, oznaczała kres marzeń arabskich lotników na podjęcie wyrównanej walki z Izraelczykami, ponieważ straty wśród pilotów (zwłaszcza myśliwskich), liczba wyeliminowanych z walki samolotów i zakres zniszczeń w infrastrukturze pozwoliły IAF osiągnąć dominacje na Bliskim Wschodzie. Po drugie, chociaż w wojnie sześciodniowej wykorzystywano przede wszystkim samoloty odrzutowe, to pod względem taktyki sięgano przede wszystkim do czasów II wojny światowej. Doskonałym przykładem była operacja „Moked” wzorowana na działaniach Luftwaffe, a zwłaszcza ataku z 22 czerwca 1941 roku na lotniska sowieckie, który rozpoczął operację „Barbarossa”. Uwagę zwraca też, że praktycznie wszystkie zestrzelenia Mirage III osiągnęły wówczas za pomocą pokładowych działek kalibru 30 mm. W kolejnych latach sytuacja miała się diametralnie zmienić.

Koniec wojny sześciodniowej nie przyniósł pokoju na Bliskim Wschodzie. Egipt szybko rozpoczął działania bojowe przeciwko IDF, wykorzystując artylerię, siły specjalne i lotnictwo. Izraelczycy nie pozostawali dłużni, a w działaniach odwetowych brał udział także IAF. Dochodziło przy tym do licznych walk powietrznych, w których znaczące sukcesy odnosili piloci Chel ha-Awir. Kolejna faza konfliktu została nazwana „wojną na wyczerpanie.” Egipcjanie mieli świadomość, że ich lotnictwo nie jest w stanie podjąć równorzędnej walki z nieprzyjacielem. W takiej sytuacji Kair kładł coraz większy nacisk na rakietową obronę przeciwlotniczą, która wydawała się jedynym panaceum na izraelską dominację. Baterie rakiet przeciwlotniczych (z ang. Surface-to-Air Missile – SAM) były jednak systematycznie niszczone, kiedy tylko stawały się zagrożeniem dla samolotów IAF – na przykład w czasie operacji „Boxer”, która miała miejsce w lipcu 1969 roku, obezwładniono sześć baterii S-75 (oznaczenie NATO – SA-2).

Pod koniec tego roku zagrożenie ze strony rakiet przeciwlotniczych znacząco wzrosło, gdy Egipcjanie zaczęli przesuwać w stronę Kanału Sueskiego kolejne wyrzutnie rakiet. Izraelczycy, którzy zostali wzmocnieni przybyciem zakupionych w USA nowoczesnych samolotów McDonnell Douglas F-4 Phantom II, zdecydowali się na przeprowadzenie zmasowanej operacji. 25 grudnia 1969 roku przeciwko SAM-om wysłano 100 samolotów, które bez strat własnych zniszczyły osiem baterii S-75. W liniach egipskiej obrony powstała 50-kilometrowa wyrwa pozbawiona rakietowej obrony przeciwlotniczej. Był to olbrzymi sukces, który wykorzystano w czasie operacji „Priha”, tj. serii nalotów Phantomów przeciwko strategicznym celom na terenie Egiptu. W zaistniałej sytuacji prezydent Gamal Abdel Naser zwrócił się do ZSRR o pomoc, która przybyła w postaci 18. Dywizji Obrony Przeciwlotniczej uzbrojonej w nowoczesne zestawy rakietowe S-125 (SA-3) oraz 135. Pułku Myśliwskiego latającego na MiG-ach-21. Sowieci bronili głębokiego zaplecza, a Egipcjanie w tym czasie próbowali przesunąć swoje baterie przeciwlotnicze na wschód.

Izraelczycy, obawiając się konfrontacji z Moskwą, musieli zrezygnować z nalotów na cele strategiczne. Ich uwaga coraz bardziej skupiona była na powstrzymaniu ruchu baterii SAM w stronę Kanału Sueskiego. Rakiety przeciwlotnicze były dla nich poważnym zagrożeniem, ponieważ mogły pozbawić wsparcia lotniczego żołnierzy stacjonujących na linii Bar-Leva.

Sytuacja zmieniła się nocą 29 na 30 czerwca 1970 roku, gdy Egipcjanie i Rosjanie przesunęli na wschód 16 baterii rakiet przeciwlotniczych (w tym trzy sowieckie SA-3), tworząc tzw. superbaterię, znaną również jako „pudełko SAM-ów”. 30 czerwca 1970 roku IAF posłał przeciwko temu zgrupowaniu Phantomy z 69. i 201. Dywizjonu. W czasie tej operacji zniszczono (obezwładniono) cztery baterie, ale stracono, co było prawdziwym szokiem dla Izraelczyków, dwa cenne Phantomy. W kolejnych dniach atakowano na małą skalę „superbaterię”, lecz osiągnięto tylko ograniczone sukcesy. Do decydującego starcia doszło 18 lipca 1970 roku, gdy do boju ruszyło 20 Phantomów z 69. i 201. Dywizjonu wspartych przekazanymi przez Amerykanów zasobnikami walki radioelektronicznej AN/ALQ-71. Atak zakończył się katastrofą. Zniszczono tylko jedną baterię SA-2 i jedną SA-3 (poległo ośmiu Rosjan). Trafiono także pięć makiet, które Egipcjanie umiejętnie stosowali na masową skalę. Stracono jednego F-4, w którym zginął dowódca dywizjonu, a kolejny odniósł uszkodzenia. Był to stosunek strat nie do przyjęcia dla IAF. Pomiędzy 30 czerwca a 18 lipca Izraelczycy wyeliminowali z walki dziewięć baterii nieprzyjaciela, ale nie byli w stanie pokonać „superbaterii” i stracili trzy zestrzelone Phantomy, jeden zaś został uszkodzony. W takiej sytuacji wzrosła agresywność MiG-ów-21 ze 135. Pułku Myśliwskiego.

Pełna wersja artykułu w magazynie Lotnictwo 3/2020

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter