żelazny krzyż

 


Karol Rudy


 

 

 

Żelazny krzyż

 

 

Koszt i efekt użycia niemieckich wojsk szybkich

 

w kampanii 1939 roku.

 

 

We wrześniu 1939 roku Wehrmacht przeprowadził swą pierwszą kampanię wojenną. Rolę szczególną odegrało w niej lotnictwo oraz wojska zmechanizowane. To dzięki nim inwazja na Polskę zakończyła się szybkim zwycięstwem. Nie było ono także zbyt krwawe.


 
 
 

Manewr to jeden z najważniejszych elementów sztuki wojennej. Józef Piłsudski patrząc na doświadczenia frontów pozycyjnych I wojny światowej pisał, że gdy ruch, główny element zwycięstwa, zaginął, praca wojny stała się jakąś bezsensowną, dziką metodą zabijania ludzi. Wojna pozycyjna, z racji swego charakteru, była ogromnym wyzwaniem materiałowym i wręcz wydawała się nie do rozstrzygnięcia. Ostatecznie zwycięzcy Wielkiej Wojny znaleźli jednak sposób na zakończenie wojny pozycyjnej, m.in. dzięki rozwojowi taktyki czy wykorzystaniu na szeroką skalę nowych środków walki. 20 lat później doświadczenia te przejęła i twórczo rozwinęła armia, która wówczas konflikt przegrała. Siły zbrojne nazistowskich Niemiec, Wehrmacht, uznawały za konieczne toczenie każdej kampanii w możliwie najkrótszy sposób, a sposobem na realizację tych zamierzeń był rozwój zmechanizowanych wojsk szybkich. Oddziały zmechanizowane miały zwyciężać wroga nie tylko siłą swego oręża, ale także zdolnością do gwałtownego ruchu i manewru. Dywizjom szybkim postawiono za cel odnalezienie w liniach przeciwnika słabego punktu, przedarcie się na jego tyły i tym samym podważenie całego systemu obrony. Oskrzydlony nieprzyjaciel zacząłby się cofać, ale nie dane by mu było znalezienie kolejnej dogodnej rubieży do stawiania oporu. W odwrocie, nękany przez lotnictwo i paraliż szlaków transportowych, ścigać musiałby się bowiem z niemieckimi dywizjami szybkimi, coraz głębiej wdzierającymi się w jego terytorium. Wkrótce, jeśli nie miał odpowiednich odwodów i głębi operacyjnej, byłby zgubiony. Manewr, realizowany zarówno w skali taktycznej jak i operacyjnej, miał być nie tyko gwarantem szybkiego przebiegu bitwy lub operacji, ale także minimalizacji strat własnych. Pierwszą kampanią, w której Wehrmacht miał w praktyce przetestować nowe rozwiązania, była wojna przeciw Polsce w roku 1939.

Pancerna pięść
W 1939 roku Wehrmacht, powołany oficjalnie niespełna pięć lat wcześniej, był młodą, ale dynamicznie rozwijającą się armią o wyraźnie agresywnej doktrynie. Jednakże wywołany przez Adolfa Hitlera konflikt zbrojny w Europie wybuchł w momencie, gdy niemiecka armia nie zrealizowała jeszcze wszystkich z zaplanowanych reform i daleka była od zakończenia modernizacji technicznej. Dotyczyło to także wojsk szybkich. Ostatecznie do zaplanowanego na 26 sierpnia ataku na Polskę dowództwo niemieckie zdecydowało się wydzielić praktycznie wszystkie dostępne sobie wojska pancerne i zmotoryzowane, zgrupowane w 15 związkach taktycznych szczebla dywizji (do tego dochodziły nieliczne jednostki Waffen-SS oraz dwa samodzielne, wydzielone bataliony czołgów). Stopień ich kompletacji czy struktury organizacyjne nie były jednak ujednolicone – to efekt trwających dopiero reform oraz sporów na łonie samego Wehrmachtu co do docelowej konstrukcji czy zadań stawianych takim jednostkom. Stąd niektóre związki miały wyraźnie improwizowany charakter, zaś latem 1939 roku sami Niemcy nie mieli jeszcze jasno sprecyzowanego sposobu wykorzystania ich na polu walki. Dotyczyło to nie tylko dywizji, ale także wyższych szczebli organizacyjnych. Mimo funkcjonowania w literaturze powojennej omawiającej kampanię 1939 roku takich pojęć jak „korpus pancerny”, należy wyraźnie podkreślić, że wszystkie dywizje szybkie armii niemieckiej działały w ramach korpusów armijnych, choć faktycznie struktury dowodzenia czy zabezpieczenia tychże korpusów były zmotoryzowane. Ponadto podporządkowanie danej dywizji pod dowództwo określonego korpusu było dość luźne, a wchodzenie i wychodzenie związków spod danego dowództwa zdarzało się w czasie walk wrześniowych bardzo często. Dość powiedzieć, że gdyby wojna faktycznie wybuchła 26 sierpnia, pierwotny skład wszystkich „korpusów szybkich” Wehrmachtu byłby zupełnie inny niż miało to ostatecznie miejsce 1 września. Jako przykład można tu podać 4. Dywizję Lekką i 2. Dywizję Pancerną, które zaczynały kampanię nie w „pancernym” XXII KA, lecz „górskim” XVIII KA wspólnie z 3. Dywizją Strzelców Górskich, czy też pierwotny skład zgrupowania uderzeniowego 10. Armii, gdzie XVI KA miał składać się z 1. Dywizji Pancernej, 3. Dywizji Lekkiej i 14. Dywizji Piechoty, z kolei zaś XIV KA z 4. Dywizji Pancernej i 1. Dywizji Lekkiej. Z drugiej strony już w czasie sierpniowej mobilizacji zaznaczyła się wyraźna tendencja do tworzenia dużych mas wojsk szybkich, zdolnych do samodzielnych działań w skali operacyjnej. Przeważył pogląd, że wojska szybkie mogą samodzielnie rozstrzygnąć wynik bitwy. Dlatego funkcjonujące w literaturze określenie „korpus pancerny” w realiach 1939 roku wcale nie jest takie nieuzasadnione.

 

 

Pełna wersja artykułu w magazynie Poligon 2/2010

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter