Zgodnie ze stanowiskiem
Jarosław Lewandowski
Zgodnie ze stanowiskiem
Już się wydawało, że policja oprzytomniała nieco i stonowała swoje wrogie wobec strzelectwa działania, bo od paru miesięcy zrobiło się jakoś spokojniej. Cisza przed burzą. Oto bowiem mamy przykład na poczynania tak hucpiarskie, bezczelnei łamiące prawo, jakich dawno nie widzieliśmy. Tym razem nasza policja/milicja przeszła samą siebie...

Dla uczczenia 20-lecia upadku poprzedniego reżimu nasza ukochana „whaadza” jak zwykle kuchennymi drzwiami i prawem kaduka usiłuje wymusić zakaz rejestrowania pewnych typów broni palnej (zwłaszcza długiej), pod pretekstem jej „szczególnej niebezpieczności”. Rzecz dotyczy głównie cywilnych wersji karabinów Kałasznikowa i pochodnych, samopowtarzalnej odmiany rodzimego Glauberyta oraz czeskich peemów Skorpion. Dlaczego akurat taki zestaw? Proszę sobie przypomnieć, co widniało na ekranach telewizorów po głośnych policyjnych wpadkach w Magdalence i na warszawskiej Pradze. Gangsterski arsenał stanowiły kałachy, glauberyty i skorpiony. Z nich strzelano do funkcjonariuszy, więc ci wypowiedzieli takiej broni (bo to łatwiej, niż używającym jej bandytom) świętą wojnę, taki własny, prywatny i całkiem bezprawny Dżihad. Niestety, polska policja braki w wyszkoleniu i wyposażeniu nadrabia wciąż ideologią. Szkoda tylko, że niezmiennie od 1944 roku jest to ideologia oblężonej twierdzy, a nie chronienia i pomagania obywatelom, jak w reszcie cywilizowanego świata. Obywateli nasza policja wciąż traktuje jako potencjalnych wrogów. Próbowano taki zakaz przeforsować już kilka lat temu, wtedy pod pretekstem rozporządzenia dostosowującego polską nomenklaturę pozwoleń do unijnych standardów, w kontekście Europejskiej Karty Broni.
Wspomniane rozporządzenie wówczas sfałszowano i przeinaczono jego sens, co zresztą nie spotkało się z żadną reakcją ze strony odpowiednich władz (STZRAŁ 11/04). Potwierdzając zasadę, że w sprawach wewnętrznych naszego kraju rządzi niepodzielnie stara, esbecka sitwa i władzy raz zdobytej z rąk nie wypuści nigdy, a już na pewno nie po dobroci. Wtedy w warszawskiej komendzie policji obowiązywała lista tego, czego nie wolno rejestrować, obejmująca radomskiego Huntera i BRS-99 (czyli cywilnego Glauberyta), bułgarskie Arsenały, czeskie cywilne wersje Skorpiona oraz cyt. „Mini-Uzi” (największe kuriozum na liście, istniejące na rynku zapewne w jednym czy dwóch egzemplarzach – przy czym chodziło oczywiście o Uzi Pistol, czyli pistolet samopowtarzalny). Lista była tajna i dziennikarzom nie wolno było jej pokazywać. Niektórzy petenci ją jednak widzieli na własne oczy i twierdzą oni, że miała postać kartki z zeszytu w kratkę, z wypisanymi ręcznie typami broni, co nadało pojęciu „prawo powielaczowe” nowego, swojskiego wyrazu. Potem były jeszcze inne próby odmawiania rejestrowania różnej broni „do celów sportowych”, pod najdziwniejszymi pretekstami – na przykład niechętnie rejestrowano pistolety strzelające nabojem 7,62 mm x 25 i nabojem 9 mm Makarow (rzekomo był zakaz rejestracji broni na naboje używane w policji – ciekawe, że jakoś nie obejmował 9 mm x 19), komuś nie zarejestrowano pistoletu ze względu na... brak regulowanych przyrządów celowniczych. Jak sobie radzić z takimi przypadkami – piszemy w tym numerze w poradach prawnych. Do tych porad wrócimy za miesiąc, ze względu na zaistniałą sytuację. Dziś mamy bowiem listę już oficjalną, wiszącą w siedzibie Wydziału Postępowań Administracyjnych. Co więcej, podobno takie listy mają wisieć w WPA wszystkich komend wojewódzkich. W porównaniu do tej sprzed pięciu lat mamy pewne zmiany: doszedł cywilny Beryl, czyli Radom-Sport (STRZAŁ 7/07), ubyły Arsenały i Uzi, ale doszły karabinki Works 11. Interesujące są drobne, acz wymowne różnice pomiędzy listami proskrypcyjnymi w różnych komendach: gdzieniegdzie pojawiają się na nich czeskie karabiny CZ 858 (czyli sportowe wersje samopowtarzalne karabinów vz.58), a Huntery są zakazane głównie w Warszawie. Ale wszędzie zabobonny lęk policjantów budzą beeresy i worksy.
Wspomniane rozporządzenie wówczas sfałszowano i przeinaczono jego sens, co zresztą nie spotkało się z żadną reakcją ze strony odpowiednich władz (STZRAŁ 11/04). Potwierdzając zasadę, że w sprawach wewnętrznych naszego kraju rządzi niepodzielnie stara, esbecka sitwa i władzy raz zdobytej z rąk nie wypuści nigdy, a już na pewno nie po dobroci. Wtedy w warszawskiej komendzie policji obowiązywała lista tego, czego nie wolno rejestrować, obejmująca radomskiego Huntera i BRS-99 (czyli cywilnego Glauberyta), bułgarskie Arsenały, czeskie cywilne wersje Skorpiona oraz cyt. „Mini-Uzi” (największe kuriozum na liście, istniejące na rynku zapewne w jednym czy dwóch egzemplarzach – przy czym chodziło oczywiście o Uzi Pistol, czyli pistolet samopowtarzalny). Lista była tajna i dziennikarzom nie wolno było jej pokazywać. Niektórzy petenci ją jednak widzieli na własne oczy i twierdzą oni, że miała postać kartki z zeszytu w kratkę, z wypisanymi ręcznie typami broni, co nadało pojęciu „prawo powielaczowe” nowego, swojskiego wyrazu. Potem były jeszcze inne próby odmawiania rejestrowania różnej broni „do celów sportowych”, pod najdziwniejszymi pretekstami – na przykład niechętnie rejestrowano pistolety strzelające nabojem 7,62 mm x 25 i nabojem 9 mm Makarow (rzekomo był zakaz rejestracji broni na naboje używane w policji – ciekawe, że jakoś nie obejmował 9 mm x 19), komuś nie zarejestrowano pistoletu ze względu na... brak regulowanych przyrządów celowniczych. Jak sobie radzić z takimi przypadkami – piszemy w tym numerze w poradach prawnych. Do tych porad wrócimy za miesiąc, ze względu na zaistniałą sytuację. Dziś mamy bowiem listę już oficjalną, wiszącą w siedzibie Wydziału Postępowań Administracyjnych. Co więcej, podobno takie listy mają wisieć w WPA wszystkich komend wojewódzkich. W porównaniu do tej sprzed pięciu lat mamy pewne zmiany: doszedł cywilny Beryl, czyli Radom-Sport (STRZAŁ 7/07), ubyły Arsenały i Uzi, ale doszły karabinki Works 11. Interesujące są drobne, acz wymowne różnice pomiędzy listami proskrypcyjnymi w różnych komendach: gdzieniegdzie pojawiają się na nich czeskie karabiny CZ 858 (czyli sportowe wersje samopowtarzalne karabinów vz.58), a Huntery są zakazane głównie w Warszawie. Ale wszędzie zabobonny lęk policjantów budzą beeresy i worksy.
Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 6/2009