Zielfeuergerät 38
MICHAEL HEIDLER
Zielfeuergerät 38:
maszyna, która robi „bang”
W alianckich raportach z zajmowania Niemiec powtarzają się wzmianki o znajdowaniu zapasów odpalanych potykaczem samostrzałów, mających stanowić przydrożne zasadzki na żołnierzy zwycięskich armii. W rzeczywistości tym, co znajdowali był przedwojenny środek pozoracji pola walki: imitator karabinu maszynowego Zielfeuergerät 38.
Środki pozoracji pola walki są elementem niezbędnym do nowoczesnego szkolenia wojsk w realistycznych warunkach, pozwalającym stworzyć na poligonie namiastkę rzeczywistego pola walki. Namiastkę, bo środki pozoracji mają być z założenia bezpieczne dla ćwiczących wojsk, więc z wyjątkiem sytuacji, w których coś pójdzie bardzo nie tak, w ćwiczeniach z założenia brakuje najbardziej stresogennego czynnika prawdziwej walki: strat w ludziach. Pierwsza wojna światowa dowiodła, że współczesna armia stoi na broni maszynowej, więc nic dziwnego, że wśród szerokiego asortymentu petard, dymów i makiet czołgów montowanych na samochodach osobowych, znalazł się także pozorator karabinu maszynowego. Pomysł wydaje się z pozoru absurdalny, ale ma sens ekonomiczny – prawdziwa broń bardzo się brudzi i zużywa w przyspieszonym tempie od strzelania ślepakami, toteż by ją oszczędzać na prawdziwą walkę, zastępowano ją pozoratorem. Stworzony przez zakłady C.G. Haenel w Suhl karabin maszynowy na ślepaki był – parafrazując słynny skecz z „Sensu życia według Monty Pythona” – maszyną, która robi „bang” (czy raczej „ra-ta-ta-ta”).
Duży peem na ślepaki
Niemiecki termin Zielfeuer oznacza „ogień zaryglowany”. To jeden z rodzajów ognia prowadzonych z broni maszynowej, gdy kaem ostrzeliwuje jedno i to samo miejsce, nie przenosząc wiązki pocisków na inne cele. Nazwa pochodzi od tego, że taki ogień punktowy prowadzi się po zaryglowaniu (zablokowaniu) obrotnicy i podnośnicy podstawy. Zaryglowanie ognia z Zf.Ger.38 osiągano znacznie prościej:po rozstawieniu przyrządu w terenie na dołączonych do niego trzech składanych nogach, były one unieruchamiane śledziami do namiotów wbijanymi w otwory w stopach podpór i całość stała nieruchomo, nie zmieniając pozycji w czasie strzelania, prowadząc wyłącznie ogień zaryglowany – i uzasadniając w ten sposób nazwę, oznaczającą dosłownie „urządzenie (Gerät) do prowadzenia ognia zaryglowanego (Zielfeuer)”.
Cała „broń” była uproszczona do granic możliwości i zawierała jedynie najbardziej niezbędne części. Uproszczenie oznaczało także wybór najprostszej możliwej zasady funkcjonowania: strzelanie z zamka otwartego z automatyką działającą na zasadzie odrzutu zamka swobodnego. Także mechanizm spustowy był najprostszego możliwego typu i umożliwiał wyłącznie ogień ciągły. W konstrukcji bezpiecznika widać doświadczenie producenta w produkcji pistoletów maszynowych: ma on formę ślepego zaułka szczeliny rączki zamkowej, w którą wprowadzało się rączkę odciągniętego zamka. I nawet jest oznaczony wybitą obok literą „S”, jak na MP.18, MP.28, EMP, czy MP.38.
Komora zamkowa jest zwykłą stalową rurą długości 760 mm, o grubości ścianki 5 mm. Oba końce są nagwintowane, by można było nakręcić tuleje końcowe – obsadę lufy i tylec. Po odkręceniu tylca, z wnętrza można wyjąć sprężynę powrotną i zamek. Sprężyna powrotna zamknięta w dwuczęściowej teleskopowej osłonie, przypominającej osłonę z powstającego w tym samym czasie peemu MP.38 jest bardzo długa (długości całej komory zamkowej) i dość wiotka. Podobnie jak w MP.38, przedni korek teleskopu zaopatrzony jest w długą (150 mm) iglicę, przechodzącą przez cały zamek. Różnicą jest to, że tuleje teleskopu nie są w żaden sposób połączone, a jedynie wsunięte jedna w drugą – przy rozkładaniu warto uważać na tylną tuleję, która może zostać wyrzucona z komory, jeśli zbyt wcześnie zwolni się na nią nacisk. Utrudnia to składanie, gdyż z kolei przy zwolnionym zamku niemal nie sposób trafić tylną tuleją w wylot przedniej – wiotka sprężyna o niewielkiej średnicy nawojowej wygina się na wszystkie strony. Zadanie można sobie ułatwić składając Zf.Ger.38 z napiętym lub jeszcze lepiej zabezpieczonym zamkiem – wymaga to więcej siły, bo trzeba przy tym ścisnąć sprężynę powrotną, ale można zachować kontrolę nad obiema tulejami.
Mimo że broń strzela amunicją karabinową 7,9 mm x 57 Mausera, zamek Zf.Ger.38 jest nieryglowany i bardzo lekki – zaledwie 360 g, czyli mniej niż w pistoletach maszynowych na nabój 9 mm Parabellum z tej samej ery. Można sobie było na to pozwolić, skoro urządzenie strzelało wyłącznie amunicją ćwiczebną (ślepą).
Całość nie jest jednak wcale przesadnie lekka – Zf.Ger.38 bez magazynka waży 9,9 kg, tyle co prawdziwy karabin maszynowy, a nieporęczność tej „broni” sprawia, że odczuwana masa wydaje się nawet większa.
Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 5-6/2013